środa, 22 czerwca 2011

Rozdział 3.

 Następnego dnia, Rachel obudziła mnie dokładnie o 6.00

-Czego ?! –krzyknęłam

-Zamknij się i wstawaj.

-Nie będę wstawała w środku nocy !

-Van, jest 6.00.

-Czyli środek nocy ! Dobranoc. –przekręciłam się tyłem do Rachel, i mocnej nakryłam się kołdrą. Usłyszałam że Rachel wychodzi z mojego pokoju. Alleluja! Już prawie usypiałam na nowo, gdy wylądowało na mnie coś lodowatego.

-Kurwa ! Zimno !

-Nie klnij. Już przeszła ochota na spanie ? –spytała mnie Rachel, z niewinnym uśmiechem. Normalnie, cicha woda brzegi rwie…

-Tak. Już wstaje. –powiedziałam zła, i poszłam do garderoby wybrać ciuchy. Zdecydowałam się na dżinsową, przetartą spódniczkę, biały top, i białe conversy. Wzięłam jeszcze bieliznę, i srebrny naszyjnik z kolczykami do kompletu. Wykonałam poranne czynności, umalowałam się, lekko sfalowałam moje proste jak drut włosy. Do niewielkiej białej torebki, spakowałam najważniejsze rzeczy, i zeszłam na dół.

-Siadaj i jedz. Zaraz jedziemy do studia. –powiedziała Rachel z pełną buzią, wskazując na lekko przypieczone tosty. Wzięłam jednego i zaczęłam jeść. Wypiłam jeszcze szklankę soku, i wyszłam na zewnątrz. Było ciepło, i wiał przyjemny wietrzyk… Usiadłam na schodkach, i zaczęłam rozmyślać. Jak to będzie, czy ludziom spodoba się moja muzyka…

-Ziemia do Van! –Rachel zamachała mi przed oczami. –Ocknęłaś się ? –spytała

-Yy, tak. –powiedziałam i wsiadłam do samochodu. Rachel ostro ruszyła z podjazdu.

-Rachel, a jeśli się nie spodobam ?

-O czym ty mówisz ?

-Jeśli ludzie uznają że jest już wystarczająco dużo takich zwykłych gwiazdek, że nie mam talentu, że…

-Van! Masz wielki talent! Ludzie na pewno to dostrzegą.

-Boję się. Boję się że to się skończy, zanim się zacznie…

-Van, słuchaj. Ty musisz zostać gwiazdą, po prostu musisz. Skąd to zwątpienie w siebie ?

-Nie wiem. Jakoś mnie naszło…

-To niech cię nie nachodzi. Zobaczysz, ludzie cię pokochają. –powiedziała i resztę drogi przebyłyśmy w milczeniu, słuchając radia. Weszłyśmy do studia, a tam znowu tyle osób w tym pokoju. Rany, czy oni coś tu nagrywają w ogóle ? Nagle usłyszałam moje imię, wołane przez Justina… Obok niego stała jakaś brunetka. Podeszłam do nich.

-Cześć Van. –powiedział Justin, uśmiechając się.

-Hej. –odpowiedziałam.

-To jest Selena- moja dziewczyna, a to Vanessa- nasza nowa gwiazda. –powiedział Justin.

-Cześć. –Selena uśmiechnęła się do mnie. Wydawała się miła.

-Cześć. –również się uśmiechnęłam. – A ty, Bieber nie przesadzaj z tą gwiazdą, bo nawet nie wydałam pierwszego singla. –powiedziała, szczerząc się.

-Ale niedługo wydasz. –Justin pokazał mi język, i podszedł do Ushera, który go zawołał.

-A jak będzie się nazywała twoja płyta ? –spytała Selena

-‘Ja i ty’

-O czym będzie? –znów zapytała brunetka

-O miłości. Szczęśliwej i zranionej.

-Sama piszesz piosenki ?

-Tak. Mam nadzieje  że na tą pierwszą płytę, uda mi się dać same moje piosenki.

-Też mam taką nadzieje. Te które płyną z serca, są najlepsze.

-Racja. –uśmiechnęłam się. –A ty co tu robisz ? Myślałam że nagrywasz w Los Angeles. –spytałam jej.

-Bo nagrywam tam. Wpadłam tutaj odwiedzić Justina. Rzadko się widujemy… Tęsknie za nim. –powiedziała smutno. Widać że naprawdę go kocha.

-Rozumiem. –pogadałyśmy jeszcze chwilę, i wymieniłyśmy się numerami. Potem poszłam nagrywać White Horse.

                                                ____

 W studiu siedziałam do 16. Nagrałam cały singiel White Horse. Jutro tylko będą ostatnie poprawki. Jutro też poznam osoby z teledysku z którymi będę pracowała przez najbliższe dni. Teledysk będzie smutny, zero tancerzy. Tylko ja, i pewien chłopak. Gdy wychodziłam ze studia, ktoś na mnie wpadł.

-Oj, sorry. Nic ci nie jest ? –spytał... Justin.

-Nie, jest okej.  –uśmiechnęłam się, i chciałam go minąć.

-Vanessa… -zaciął się

-Hmm ?

-Pojechałabyś gdzieś ze mną ? -spytał, patrząc mi w oczy. Cholera! Mam słabość do jego czekoladowych tęczówek. Więc chyba oczywiste co odpowiedziałam.
-Jasne. –uśmiechnęłam się

-Pokażę ci najpiękniejsze miejsce w Atlancie. –powiedział prowadząc mnie do swojego samochodu. W samochodzie dużo rozmawialiśmy. Pogadaliśmy, pośmialiśmy się. Przypomniałam sobie o Rachel, więc napisałam jej szybko sms’a: ‘Jestem z Justinem. Nie martw się. Wrócę wieczorem.’.  Zauważyłam że mijamy już centrum Atlanty. W końcu dojechaliśmy. Justin zaparkował na jakiejś polance pełnej kwiatów.

-Teraz musimy jeszcze kawałek przejść. –powiedział otwierając mi drzwi.

-Okej. –zgodziłam się. Szliśmy w milczeniu. Wcale nas to nie krępowało. Przeciwnie, stwierdziłam że… lubię z nim milczeć.

-To tutaj. -głos Justina wyrwał mnie z rozmyślań. Zobaczyłam piękne wielkie drzewo, którego gałęzie zwisały nad rzeką. To miejsce było… cudowne.

-Jest  tutaj… tak magicznie.

-To samo pomyślałem, za pierwszym razem. -powiedział, i wspiął się na konar, podając mi rękę.

-Stąd widok jest jeszcze lepszy. -powiedział, puszczając mi oko. Podałam mu rękę. Rany… Ten widok… Rany. W milczeniu patrzyłam na taflę wody…

-Podoba ci się ? -spytał mnie Justin

-Jest cudownie. -uśmiechnęłam się. -Jak odkryłeś to miejsce ?

-Przypadkiem. Podczas pierwszych dni w Atlancie, zgubiłem się. I trafiłem tutaj. –powiedział. –Często tu przychodzę, rozmyślam i pisze piosenki.

-Ja zawsze pisałam piosenki na plaży, przy zachodzie słońca. –powiedziałam. Milczeliśmy oboje, wpatrując się w wodę. W końcu Justin zaczął rozmowę:

-O kim jest piosenka White Horse ? –spytał

-O… o moim byłym chłopaku. Napisałam wiele piosenek związanych z nim. Opowiadają o zranionej miłości.

-Musiał być totalnym palantem żeby cię ranić.

-Był nim. –przyznałam. Zaczęliśmy rozmawiać... Świetnie się czuje w jego towarzystwie. Z Justinem można pożartować, ale i można porozmawiać na poważne tematy. Jest naprawdę świetnym przyjacielem. Zerknęłam na zegarek w komórce, było już po 20.

-Justin… powinniśmy już wracać. –powiedziałam.

-Okej, chodź. -zeskoczył z konara, i podał mi rękę bym mogła zejść. W samochodzie puściliśmy radio i wygłupialiśmy się. Powiedziałam mu jak ma dojechać do mojego domu. Gdy już zaparkowaliśmy, Justin poprosił o mój numer. Dałam mu go, a on dał mi swój. Chciałam już wysiąść, ale Justin przytrzymał mnie i dał buziaka w policzek. Poczułam znajome mrowienie.

-Do jutra. –powiedział. Wysiadłam z auta, pomachałam mu, i weszłam do domu. Przywitałam się z Rachel, zjadłam sałatkę, którą zrobiła moja menedżerka, i poszłam się wykąpać. Postanowiłam zadzwonić do mamy, porozmawiałyśmy chwilę, dała mu do telefonu Alice. Jeny, jak ja tęsknie za moją małą siostrzyczką. Następnie zadzwoniłam do Megan.

-Cześć Meg.

-Hej. Co u ciebie ?

-Jest nieźle. Nagrałam dzisiaj piosenkę, jutro poznam osoby  teledysku…

-O, fajnie! Będzie jakiś przystojniak ?- ona jak zwykle o tym samym…

-Nie wiem. Jakiś chłopak będzie, ale czy przystojniak…

-Na pewno przystojniak! Inaczej nie wzięli by go do teledysku.

-W sumie racja. Co robisz ?

-Gadam z tobą, i oglądam jakieś dziwną bajkę z moim bratem.

-Dziwną ?

-No… Jakieś króliki się obmacują. Rany, to nie powinna być bajka dla dzieci…

-Ha ha. Megan…

-No ?

-Tęsknię za Miami.

-Van… Robisz karierę ! Nie marudź, niedługo przyjedziesz tu na koncert. Lepiej opowiadaj jakie gwiazdy poznałaś.

- Ushera, Ciarę, Selenę Gomez, Biebera i….

-Stop, stop. Poznałaś Biebera ?!

-No tak. Pracujemy dla jednej wytwórni.

-Ale czad! Znasz chłopaka, w którym kocha się połowa dziewczyn ze szkoły.

-No.

-Jaki on jest ?

-Hmm. Jest normalnym nastolatkiem.

-Nie odbiła mu sodówka ?

-Nie.

-To jeszcze lepiej ! Spodobałaś mu się ?

-Meg ! On ma dziewczynę.

-Oj tam, dzisiaj ma, jutro może nie mieć. Więc ?

-Rany, nie wiem.

-Jak możesz nie wiedzieć czy mu się podobasz ?!

-A jak mam wiedzieć że mu się podobam ?!

-No… po prostu wiesz.

 -Meg, on ma zadatki na przyjaciela.

-I tyle ?

-Tak.

-Van, to że jeden chłopak cię zranił, nie znaczy że każdy taki jest…

-Wiem! Nie musisz mi przypominać. Nie szukam miłości, okej ?

-Okej. Przepraszam.

-Nie ma sprawy. Musze kończyć, jestem wykończona…

-Rozumiem. Na razie Van…

-Pa. –rozłączyłam się. Odpaliłam laptopa, i buszowałam w sieci. Przeczytałam różne plotki, obejrzałam jakieś zdjęcia, teledyski. Dodałam wpis na twittera, i wyłączyłam laptopa. Wyszłam na balkon. Niebo było zapełnione gwiazdami. Wiał wiatr, liście szeleściły. Zaczęłam rozmyślać o jutrzejszym dniu… Zobaczyłam w telefonie, że jest już po 23. Skoro chcę się wyspać, powinnam się kłaść. Zamknęłam balkon, i poszłam do łóżka.

___

Rany, jakiś długi wyszedł. xd Ale nie chciałam przerywać. :) Dzięki za Wasze odwiedziny, miło by było zobaczyć komentarz, ale okej. Do następnej notki. :) Skoro są wakacje, pewnie będe je dodawać nawet codziennie. ;) Narazie mam tylko 2 rozdziały do przodu, ale jeszcze dzisiaj spróbuje napisać kolejne. ;) Narazie. Miłych wakacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz