Następnego dnia, Rachel obudziła mnie dokładnie o 6.00
-Czego ?! –krzyknęłam
-Zamknij się i wstawaj.
-Nie będę wstawała w środku nocy !
-Van, jest 6.00.
-Czyli środek nocy ! Dobranoc. –przekręciłam się tyłem do Rachel, i mocnej nakryłam się kołdrą. Usłyszałam że Rachel wychodzi z mojego pokoju. Alleluja! Już prawie usypiałam na nowo, gdy wylądowało na mnie coś lodowatego.
-Kurwa ! Zimno !
-Nie klnij. Już przeszła ochota na spanie ? –spytała mnie Rachel, z niewinnym uśmiechem. Normalnie, cicha woda brzegi rwie…
-Tak. Już wstaje. –powiedziałam zła, i poszłam do garderoby wybrać ciuchy. Zdecydowałam się na dżinsową, przetartą spódniczkę, biały top, i białe conversy. Wzięłam jeszcze bieliznę, i srebrny naszyjnik z kolczykami do kompletu. Wykonałam poranne czynności, umalowałam się, lekko sfalowałam moje proste jak drut włosy. Do niewielkiej białej torebki, spakowałam najważniejsze rzeczy, i zeszłam na dół.
-Siadaj i jedz. Zaraz jedziemy do studia. –powiedziała Rachel z pełną buzią, wskazując na lekko przypieczone tosty. Wzięłam jednego i zaczęłam jeść. Wypiłam jeszcze szklankę soku, i wyszłam na zewnątrz. Było ciepło, i wiał przyjemny wietrzyk… Usiadłam na schodkach, i zaczęłam rozmyślać. Jak to będzie, czy ludziom spodoba się moja muzyka…
-Ziemia do Van! –Rachel zamachała mi przed oczami. –Ocknęłaś się ? –spytała
-Yy, tak. –powiedziałam i wsiadłam do samochodu. Rachel ostro ruszyła z podjazdu.
-Rachel, a jeśli się nie spodobam ?
-O czym ty mówisz ?
-Jeśli ludzie uznają że jest już wystarczająco dużo takich zwykłych gwiazdek, że nie mam talentu, że…
-Van! Masz wielki talent! Ludzie na pewno to dostrzegą.
-Boję się. Boję się że to się skończy, zanim się zacznie…
-Van, słuchaj. Ty musisz zostać gwiazdą, po prostu musisz. Skąd to zwątpienie w siebie ?
-Nie wiem. Jakoś mnie naszło…
-To niech cię nie nachodzi. Zobaczysz, ludzie cię pokochają. –powiedziała i resztę drogi przebyłyśmy w milczeniu, słuchając radia. Weszłyśmy do studia, a tam znowu tyle osób w tym pokoju. Rany, czy oni coś tu nagrywają w ogóle ? Nagle usłyszałam moje imię, wołane przez Justina… Obok niego stała jakaś brunetka. Podeszłam do nich.
-Cześć Van. –powiedział Justin, uśmiechając się.
-Hej. –odpowiedziałam.
-To jest Selena- moja dziewczyna, a to Vanessa- nasza nowa gwiazda. –powiedział Justin.
-Cześć. –Selena uśmiechnęła się do mnie. Wydawała się miła.
-Cześć. –również się uśmiechnęłam. – A ty, Bieber nie przesadzaj z tą gwiazdą, bo nawet nie wydałam pierwszego singla. –powiedziała, szczerząc się.
-Ale niedługo wydasz. –Justin pokazał mi język, i podszedł do Ushera, który go zawołał.
-A jak będzie się nazywała twoja płyta ? –spytała Selena
-‘Ja i ty’
-O czym będzie? –znów zapytała brunetka
-O miłości. Szczęśliwej i zranionej.
-Sama piszesz piosenki ?
-Tak. Mam nadzieje że na tą pierwszą płytę, uda mi się dać same moje piosenki.
-Też mam taką nadzieje. Te które płyną z serca, są najlepsze.
-Racja. –uśmiechnęłam się. –A ty co tu robisz ? Myślałam że nagrywasz w Los Angeles. –spytałam jej.
-Bo nagrywam tam. Wpadłam tutaj odwiedzić Justina. Rzadko się widujemy… Tęsknie za nim. –powiedziała smutno. Widać że naprawdę go kocha.
-Rozumiem. –pogadałyśmy jeszcze chwilę, i wymieniłyśmy się numerami. Potem poszłam nagrywać White Horse.
____
W studiu siedziałam do 16. Nagrałam cały singiel White Horse. Jutro tylko będą ostatnie poprawki. Jutro też poznam osoby z teledysku z którymi będę pracowała przez najbliższe dni. Teledysk będzie smutny, zero tancerzy. Tylko ja, i pewien chłopak. Gdy wychodziłam ze studia, ktoś na mnie wpadł.
-Oj, sorry. Nic ci nie jest ? –spytał... Justin.
-Nie, jest okej. –uśmiechnęłam się, i chciałam go minąć.
-Vanessa… -zaciął się
-Hmm ?
-Pojechałabyś gdzieś ze mną ? -spytał, patrząc mi w oczy. Cholera! Mam słabość do jego czekoladowych tęczówek. Więc chyba oczywiste co odpowiedziałam.
-Jasne. –uśmiechnęłam się
-Pokażę ci najpiękniejsze miejsce w Atlancie. –powiedział prowadząc mnie do swojego samochodu. W samochodzie dużo rozmawialiśmy. Pogadaliśmy, pośmialiśmy się. Przypomniałam sobie o Rachel, więc napisałam jej szybko sms’a: ‘Jestem z Justinem. Nie martw się. Wrócę wieczorem.’. Zauważyłam że mijamy już centrum Atlanty. W końcu dojechaliśmy. Justin zaparkował na jakiejś polance pełnej kwiatów.
-Teraz musimy jeszcze kawałek przejść. –powiedział otwierając mi drzwi.
-Okej. –zgodziłam się. Szliśmy w milczeniu. Wcale nas to nie krępowało. Przeciwnie, stwierdziłam że… lubię z nim milczeć.
-To tutaj. -głos Justina wyrwał mnie z rozmyślań. Zobaczyłam piękne wielkie drzewo, którego gałęzie zwisały nad rzeką. To miejsce było… cudowne.
-Jest tutaj… tak magicznie.
-To samo pomyślałem, za pierwszym razem. -powiedział, i wspiął się na konar, podając mi rękę.
-Stąd widok jest jeszcze lepszy. -powiedział, puszczając mi oko. Podałam mu rękę. Rany… Ten widok… Rany. W milczeniu patrzyłam na taflę wody…
-Podoba ci się ? -spytał mnie Justin
-Jest cudownie. -uśmiechnęłam się. -Jak odkryłeś to miejsce ?
-Przypadkiem. Podczas pierwszych dni w Atlancie, zgubiłem się. I trafiłem tutaj. –powiedział. –Często tu przychodzę, rozmyślam i pisze piosenki.
-Ja zawsze pisałam piosenki na plaży, przy zachodzie słońca. –powiedziałam. Milczeliśmy oboje, wpatrując się w wodę. W końcu Justin zaczął rozmowę:
-O kim jest piosenka White Horse ? –spytał
-O… o moim byłym chłopaku. Napisałam wiele piosenek związanych z nim. Opowiadają o zranionej miłości.
-Musiał być totalnym palantem żeby cię ranić.
-Był nim. –przyznałam. Zaczęliśmy rozmawiać... Świetnie się czuje w jego towarzystwie. Z Justinem można pożartować, ale i można porozmawiać na poważne tematy. Jest naprawdę świetnym przyjacielem. Zerknęłam na zegarek w komórce, było już po 20.
-Justin… powinniśmy już wracać. –powiedziałam.
-Okej, chodź. -zeskoczył z konara, i podał mi rękę bym mogła zejść. W samochodzie puściliśmy radio i wygłupialiśmy się. Powiedziałam mu jak ma dojechać do mojego domu. Gdy już zaparkowaliśmy, Justin poprosił o mój numer. Dałam mu go, a on dał mi swój. Chciałam już wysiąść, ale Justin przytrzymał mnie i dał buziaka w policzek. Poczułam znajome mrowienie.
-Do jutra. –powiedział. Wysiadłam z auta, pomachałam mu, i weszłam do domu. Przywitałam się z Rachel, zjadłam sałatkę, którą zrobiła moja menedżerka, i poszłam się wykąpać. Postanowiłam zadzwonić do mamy, porozmawiałyśmy chwilę, dała mu do telefonu Alice. Jeny, jak ja tęsknie za moją małą siostrzyczką. Następnie zadzwoniłam do Megan.
-Cześć Meg.
-Hej. Co u ciebie ?
-Jest nieźle. Nagrałam dzisiaj piosenkę, jutro poznam osoby teledysku…
-O, fajnie! Będzie jakiś przystojniak ?- ona jak zwykle o tym samym…
-Nie wiem. Jakiś chłopak będzie, ale czy przystojniak…
-Na pewno przystojniak! Inaczej nie wzięli by go do teledysku.
-W sumie racja. Co robisz ?
-Gadam z tobą, i oglądam jakieś dziwną bajkę z moim bratem.
-Dziwną ?
-No… Jakieś króliki się obmacują. Rany, to nie powinna być bajka dla dzieci…
-Ha ha. Megan…
-No ?
-Tęsknię za Miami.
-Van… Robisz karierę ! Nie marudź, niedługo przyjedziesz tu na koncert. Lepiej opowiadaj jakie gwiazdy poznałaś.
- Ushera, Ciarę, Selenę Gomez, Biebera i….
-Stop, stop. Poznałaś Biebera ?!
-No tak. Pracujemy dla jednej wytwórni.
-Ale czad! Znasz chłopaka, w którym kocha się połowa dziewczyn ze szkoły.
-No.
-Jaki on jest ?
-Hmm. Jest normalnym nastolatkiem.
-Nie odbiła mu sodówka ?
-Nie.
-To jeszcze lepiej ! Spodobałaś mu się ?
-Meg ! On ma dziewczynę.
-Oj tam, dzisiaj ma, jutro może nie mieć. Więc ?
-Rany, nie wiem.
-Jak możesz nie wiedzieć czy mu się podobasz ?!
-A jak mam wiedzieć że mu się podobam ?!
-No… po prostu wiesz.
-Meg, on ma zadatki na przyjaciela.
-I tyle ?
-Tak.
-Van, to że jeden chłopak cię zranił, nie znaczy że każdy taki jest…
-Wiem! Nie musisz mi przypominać. Nie szukam miłości, okej ?
-Okej. Przepraszam.
-Nie ma sprawy. Musze kończyć, jestem wykończona…
-Rozumiem. Na razie Van…
-Pa. –rozłączyłam się. Odpaliłam laptopa, i buszowałam w sieci. Przeczytałam różne plotki, obejrzałam jakieś zdjęcia, teledyski. Dodałam wpis na twittera, i wyłączyłam laptopa. Wyszłam na balkon. Niebo było zapełnione gwiazdami. Wiał wiatr, liście szeleściły. Zaczęłam rozmyślać o jutrzejszym dniu… Zobaczyłam w telefonie, że jest już po 23. Skoro chcę się wyspać, powinnam się kłaść. Zamknęłam balkon, i poszłam do łóżka.
___
Rany, jakiś długi wyszedł. xd Ale nie chciałam przerywać. :) Dzięki za Wasze odwiedziny, miło by było zobaczyć komentarz, ale okej. Do następnej notki. :) Skoro są wakacje, pewnie będe je dodawać nawet codziennie. ;) Narazie mam tylko 2 rozdziały do przodu, ale jeszcze dzisiaj spróbuje napisać kolejne. ;) Narazie. Miłych wakacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz