poniedziałek, 20 czerwca 2011

Rozdział 2.

Wstałam koło 9.00. Wyjrzałam za okno-była piękna pogoda. Poszłam do garderoby, wybrałam krótkie białe spodenki, fioletową bokserkę, i fioletowe Supry, bieliznę, i jako dodatek okulary przeciwsłoneczne. W łazience ogarnęłam się, zrobiłam makijaż-taki jak zwykle- tusz, podkład, błyszczyk. Poszłam do kuchni, i zrobiłam kanapki. Gdy już kończyłam robić ostatnią, do kuchni weszła Rachel, ubrana w śliczną czerwoną sukienkę i czarne dodatki.

-Oo, zrobiłaś śniadanie? -spytała.

-No. Ale tylko kanapki. W kuchni nie jestem za dobra.

-Spoko, ja też nie za bardzo umiem gotować.

Zjadłyśmy kanapki, Rachel włożyła naczynia do zmywarki, i poszła do samochodu. Ja wzięłam białą torbę na ramię, spakowałam kilka rzeczy, i dołączyłam do Rachel. Do studia dojechałyśmy w niecałe pół godziny. Jest ogromne. Rachel zaparkowała, i weszłyśmy. W środku też jest nieźle. Typowe studio. Chyba. Nie byłam nigdy w studiu. Ale jest okej. Rachel zaprowadziła mnie do windy, i dojechałyśmy na 10 piętro. Wyszłyśmy i Rachel skierowała się do szklanych drzwi. Poszłam za nią. W środku było dużo foteli, a siedzieli tam… O kurwa. Usher, Justin Bieber, Ludacris, Kayne West, Ciara… I jeszcze kilka osób, których nie znam.

-To o niej nam mówiłaś?- spytał Usher

Głosy ucichły i wszyscy na mnie spojrzeli.

-Tak. To jest Vanessa.- odpowiedziała Rachel. Yy, że co !? Ona o mnie mówiła? No tak, przecież będziemy pracować w jednym studiu. Cholera, cholera, cholera!

-Faktycznie śliczna.  –powiedział. -Cześć. Jestem Usher. -zwrócił się do mnie.

-Hej. Vanessa.-przedstawiłam się i podałam mu olewająco rękę. Wszyscy do mnie podeszli i zaczęli się przedstawiać. Rany, przecież wiem kim oni są. A ja chce tylko wejść do tego studia i sprawdzić jak to jest…

-Hej. Jestem Justin.-powiedział sam Bieber. O boże, jakie on ma zajebiście czekoladowe oczy… Takie głębokie, takie piękne, takie… Yy, stop, trzeba mu odpowiedzieć.

-Tak wiem. Vanessa.

-Skąd jesteś? -spytał, przyglądając mi się.

-Z Florydy. Miami.-odpowiedziałam.

-Byłem w Miami. Tam jest naprawdę fajnie. Pewnie ciężko było ci się rozstać z tym wszystkim.

-Przyzwyczaiłam się do mieszkania tam. Codzienne wypady na plaże, i tak dalej. I musiałam się rozstać z bliskimi mi osobami.

-Wiem co czujesz. Też musiałem się wyprowadzić, z mojego rodzinnego miasta.

-Ale dałeś radę. -stwierdziłam

-Pierwsze tygodnie są najgorsze, potem jest okej. Zobaczysz.

-Mam nadzieje.-uśmiechnęłam się.

-To jaką pierwszą piosenkę nagrywasz ?-spytał mnie Kayne West.

-White Horse.

-Sama ją napisałaś? –spytał Bieber

-Tak. Miałam wtedy 16 lat, i naszła mnie wena.

-Zaśpiewasz kawałek? –ponownie spytał Bieber

-Yy, jasne.-odpowiedziałam. Zamknęłam oczy i zaśpiewałam :

*Say you're sorry, that face of an angel
Comes out just when you need it to
As I paced back and forth all this time
Cause I honestly believed in you
Holding on the days drag on
Stupid girl, I should've known
I should've known

I'm not a princess, this ain't a fairytale
I'm not the one you'll sweep off her feet
Lead her up the stairwell
This ain't Hollywood, this is a small town
I was a dreamer before you went and let me down
Now it's too late for you and your white horse
To come around*

Przestałam śpiewać. Nikt się nie odzywał.

-Yy, coś nie tak?- spytałam.

-To… to było świetne.-powiedział Usher.

-Masz świetny głos. -stwierdziła Ciara.

-I piszesz ekstra teksty. –powiedział Ludacris.

-Dzięki. –uśmiechnęłam się. –A ty co sądzisz? –spytałam Justina.

-Śpiewasz sercem. To było cudowne. –powiedział.

-O to mi chodzi. Jak śpiewam chcę być tylko sobą.

-Jesteś artystką, Van.-powiedział i uśmiechnął się. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Z powodu jego pochwał, czy jego uśmiechu ? Jest naprawdę fajnym chłopakiem. Myślę, że możemy się zaprzyjaźnić. Posiedziałam w studiu jeszcze dwie godziny. Gadałam głównie z Justinem, byłam w studiu- i miałam próbę nagrywania. Było naprawdę fajnie. Wszyscy są mili, i sodówka im nie odbiła… Rachel stwierdziła że powinnyśmy wracać. Pożegnałam się ze wszystkimi, Pojechałyśmy do domu. Pogadałam z Megan na skype, zadzwoniłam do mamy. Postanowiłam się odezwać do Nicka. On nadal nie wie że tu jestem. Zadzwoniłam do niego.

-Cześć.-powiedziałam

-Hej Van! Co u ciebie ?

-Wszystko ok. Nawet bardziej niż ok.

-A co się takiego wydarzyło ?

-Hmm, to nie jest rozmowa na telefon. Spotkajmy się.

-Van. Nie przylecę teraz do Miami.

-Ale możemy się spotkać w Atlancie.

-Że co ?!

-Jestem teraz w Atlancie.

-Van, co ty pierdolisz ?!

-JESTEM W ATLANCIE.-krzyknęłam

-Ale… jak ?!

- Opowiem ci jak się spotkamy, ok. ?

-Ale kiedy ?

-Za godzinę u ciebie będę.

-Dobra…

-Do zobaczenia. –rozłączyłam się. Pobiegłam do garderoby, wybrałam ciemną miniówkę i czerwony top bez ramiączek, i czarne szpilki. W łazience poprawiłam makijaż, i poszłam do gabinetu Rachel.

-Uu, idziesz na randkę? –spytała

-Nie, idę do Nicka.

-Tego o którym opowiadałaś ?

-Tak. Co robisz ?

-Układam ci grafik.

-Yy…

-Rozkład zajęć na najbliższe dni. Spędzisz je w studiu, będziesz nagrywać.  Zaraz po nagraniu jednego singla, będziemy nagrywać do niego teledysk Później pomyślimy o duecie.

-Aha. Spoko. Mogę wziąć twój samochód ?

-Przecież masz swój.

-Co ?!

-Yhh, zaglądałaś do garażu ?

-Nie…

-To zajrzyj, wiszą tam też kluczyki.

-Wow, dzięki!. –powiedziałam i pobiegłam do garażu. Weszłam, a tam… nowy, biały cabriolet audi !!! Rany. Zawsze chciałam taki samochód. Kluczyki wisiały na jakimś haku. Pobiegłam szybko do pokoju, po czarną kopertówkę, i wrzuciłam do niej prawo jazdy, kasę, komórkę, i gumy. Zeszłam do garażu i odpaliłam to cudo. Jechałam w stronę domu Nicka. Zgubiłam się dwa razy. Jakoś dotarłam. Podjechałam po jego willę, która jest mniejsza od mojej, ale bardzo przytulna. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi Nick.

-Van! -krzyknął i rzucił się na mnie. Wylądowałam na chodniku, a on mnie przygniatał.

-Też się cieszę że cię widzę. Ale z łaski swojej ZŁAŹ ZE MNIE. –wrzasnęłam.

-Sorry, ale tak dawno cię nie widziałem… -zszedł ze mnie, i pomógł mi wstać.

-Dobra, nieważne. Idziemy do ciebie ?

-Tak. Wchodź. –otworzył przede mną drzwi.

Weszłam, przywitałam się z jego mamą, i poszłam do jego pokoju. Po chwili przyszedł Nick, z dwoma szklankami picia i paczką żelków.

-Widzę że pamiętasz drogę do pokoju-puścił mi oczko.

-No a jak.-uśmiechnęłam się.

Pogadaliśmy. Opowiedziałam mu całą historię z wytwórnią.

-Czyli zostaniesz sławna?

-Miejmy nadzieje.

-Fajnie. Twoje marzenie się spełnia.

-No. Ale ciężko było mi się rozstać z Miami, rodziną, Megan.

-Przykro mi. Ale coś za coś. Zawsze chciałaś śpiewać.

-Wiem… I udało mi się. –uśmiechnęłam się. Gadaliśmy jeszcze dobrą godzinę.

-Idziemy się przejść? -spytał

-Okej. –powiedziałam. Wyszliśmy…

-Jak ci się podoba Atlanta ?-spytał

-Jest piękna. Teraz ci się nie dziwię, że tak się nią zachwycasz.

-Prawda. Atlanta jest wyjątkowa. –uśmiechnął się.

-Idziemy na lody? -spytałam, wskazując lodziarnię.

-Jasne.-ucieszył się jak małe dziecko. Ja wzięłam gałkę truskawkową i waniliową, a Nick czekoladową i pistacjową.

-Będziesz chodziła do normalnej szkoły? - pyta się Nick

-Nie. Rachel załatwi mi prywatnego nauczyciela.

-Nie chciałabyś chociaż częściowo być jak typowa nastolatka?

-Jestem i będę typową nastolatką. Po prostu Rachel twierdzi, że dużo bym opuszczała chodząc do szkoły. A prywatny nauczyciel jeździ ze mną w trasy...

-W sumie racja.-stwierdził Nick. Pogadaliśmy i połaziliśmy jeszcze godzinę. Doszliśmy pod willę Nicka.

-Będę już spadać. –powiedziałam.

-Okej. Spotkamy się jutro ??-spytał z nadzieją.

-Nie wiem. Jutro będę nagrywać, ale jak będę miała czas to zadzwonię. –powiedziała, i przytuliłam przyjaciela

-Pa śliczna. –powiedział.

-Cześć. -uśmiechnęłam się i wsiadłam do samochodu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz