Rozdział 2.
Wstałam koło 9.00. Wyjrzałam za okno-była piękna pogoda. Poszłam do garderoby, wybrałam krótkie białe spodenki, fioletową bokserkę, i fioletowe Supry, bieliznę, i jako dodatek okulary przeciwsłoneczne. W łazience ogarnęłam się, zrobiłam makijaż-taki jak zwykle- tusz, podkład, błyszczyk. Poszłam do kuchni, i zrobiłam kanapki. Gdy już kończyłam robić ostatnią, do kuchni weszła Rachel, ubrana w śliczną czerwoną sukienkę i czarne dodatki.
-Oo, zrobiłaś śniadanie? -spytała.
-No. Ale tylko kanapki. W kuchni nie jestem za dobra.
-Spoko, ja też nie za bardzo umiem gotować.
Zjadłyśmy kanapki, Rachel włożyła naczynia do zmywarki, i poszła do samochodu. Ja wzięłam białą torbę na ramię, spakowałam kilka rzeczy, i dołączyłam do Rachel. Do studia dojechałyśmy w niecałe pół godziny. Jest ogromne. Rachel zaparkowała, i weszłyśmy. W środku też jest nieźle. Typowe studio. Chyba. Nie byłam nigdy w studiu. Ale jest okej. Rachel zaprowadziła mnie do windy, i dojechałyśmy na 10 piętro. Wyszłyśmy i Rachel skierowała się do szklanych drzwi. Poszłam za nią. W środku było dużo foteli, a siedzieli tam… O kurwa. Usher, Justin Bieber, Ludacris, Kayne West, Ciara… I jeszcze kilka osób, których nie znam.
-To o niej nam mówiłaś?- spytał Usher
Głosy ucichły i wszyscy na mnie spojrzeli.
-Tak. To jest Vanessa.- odpowiedziała Rachel. Yy, że co !? Ona o mnie mówiła? No tak, przecież będziemy pracować w jednym studiu. Cholera, cholera, cholera!
-Faktycznie śliczna. –powiedział. -Cześć. Jestem Usher. -zwrócił się do mnie.
-Hej. Vanessa.-przedstawiłam się i podałam mu olewająco rękę. Wszyscy do mnie podeszli i zaczęli się przedstawiać. Rany, przecież wiem kim oni są. A ja chce tylko wejść do tego studia i sprawdzić jak to jest…
-Hej. Jestem Justin.-powiedział sam Bieber. O boże, jakie on ma zajebiście czekoladowe oczy… Takie głębokie, takie piękne, takie… Yy, stop, trzeba mu odpowiedzieć.
-Tak wiem. Vanessa.
-Skąd jesteś? -spytał, przyglądając mi się.
-Z Florydy. Miami.-odpowiedziałam.
-Byłem w Miami. Tam jest naprawdę fajnie. Pewnie ciężko było ci się rozstać z tym wszystkim.
-Przyzwyczaiłam się do mieszkania tam. Codzienne wypady na plaże, i tak dalej. I musiałam się rozstać z bliskimi mi osobami.
-Wiem co czujesz. Też musiałem się wyprowadzić, z mojego rodzinnego miasta.
-Ale dałeś radę. -stwierdziłam
-Pierwsze tygodnie są najgorsze, potem jest okej. Zobaczysz.
-Mam nadzieje.-uśmiechnęłam się.
-To jaką pierwszą piosenkę nagrywasz ?-spytał mnie Kayne West.
-White Horse.
-Sama ją napisałaś? –spytał Bieber
-Tak. Miałam wtedy 16 lat, i naszła mnie wena.
-Zaśpiewasz kawałek? –ponownie spytał Bieber
-Yy, jasne.-odpowiedziałam. Zamknęłam oczy i zaśpiewałam :
*Say you're sorry, that face of an angel
Comes out just when you need it to
As I paced back and forth all this time
Cause I honestly believed in you
Holding on the days drag on
Stupid girl, I should've known
I should've known
I'm not a princess, this ain't a fairytale
I'm not the one you'll sweep off her feet
Lead her up the stairwell
This ain't Hollywood, this is a small town
I was a dreamer before you went and let me down
Now it's too late for you and your white horse
To come around*
Przestałam śpiewać. Nikt się nie odzywał.
-Yy, coś nie tak?- spytałam.
-To… to było świetne.-powiedział Usher.
-Masz świetny głos. -stwierdziła Ciara.
-I piszesz ekstra teksty. –powiedział Ludacris.
-Dzięki. –uśmiechnęłam się. –A ty co sądzisz? –spytałam Justina.
-Śpiewasz sercem. To było cudowne. –powiedział.
-O to mi chodzi. Jak śpiewam chcę być tylko sobą.
-Jesteś artystką, Van.-powiedział i uśmiechnął się. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Z powodu jego pochwał, czy jego uśmiechu ? Jest naprawdę fajnym chłopakiem. Myślę, że możemy się zaprzyjaźnić. Posiedziałam w studiu jeszcze dwie godziny. Gadałam głównie z Justinem, byłam w studiu- i miałam próbę nagrywania. Było naprawdę fajnie. Wszyscy są mili, i sodówka im nie odbiła… Rachel stwierdziła że powinnyśmy wracać. Pożegnałam się ze wszystkimi, Pojechałyśmy do domu. Pogadałam z Megan na skype, zadzwoniłam do mamy. Postanowiłam się odezwać do Nicka. On nadal nie wie że tu jestem. Zadzwoniłam do niego.
-Cześć.-powiedziałam
-Hej Van! Co u ciebie ?
-Wszystko ok. Nawet bardziej niż ok.
-A co się takiego wydarzyło ?
-Hmm, to nie jest rozmowa na telefon. Spotkajmy się.
-Van. Nie przylecę teraz do Miami.
-Ale możemy się spotkać w Atlancie.
-Że co ?!
-Jestem teraz w Atlancie.
-Van, co ty pierdolisz ?!
-JESTEM W ATLANCIE.-krzyknęłam
-Ale… jak ?!
- Opowiem ci jak się spotkamy, ok. ?
-Ale kiedy ?
-Za godzinę u ciebie będę.
-Dobra…
-Do zobaczenia. –rozłączyłam się. Pobiegłam do garderoby, wybrałam ciemną miniówkę i czerwony top bez ramiączek, i czarne szpilki. W łazience poprawiłam makijaż, i poszłam do gabinetu Rachel.
-Uu, idziesz na randkę? –spytała
-Nie, idę do Nicka.
-Tego o którym opowiadałaś ?
-Tak. Co robisz ?
-Układam ci grafik.
-Yy…
-Rozkład zajęć na najbliższe dni. Spędzisz je w studiu, będziesz nagrywać. Zaraz po nagraniu jednego singla, będziemy nagrywać do niego teledysk Później pomyślimy o duecie.
-Aha. Spoko. Mogę wziąć twój samochód ?
-Przecież masz swój.
-Co ?!
-Yhh, zaglądałaś do garażu ?
-Nie…
-To zajrzyj, wiszą tam też kluczyki.
-Wow, dzięki!. –powiedziałam i pobiegłam do garażu. Weszłam, a tam… nowy, biały cabriolet audi !!! Rany. Zawsze chciałam taki samochód. Kluczyki wisiały na jakimś haku. Pobiegłam szybko do pokoju, po czarną kopertówkę, i wrzuciłam do niej prawo jazdy, kasę, komórkę, i gumy. Zeszłam do garażu i odpaliłam to cudo. Jechałam w stronę domu Nicka. Zgubiłam się dwa razy. Jakoś dotarłam. Podjechałam po jego willę, która jest mniejsza od mojej, ale bardzo przytulna. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi Nick.
-Van! -krzyknął i rzucił się na mnie. Wylądowałam na chodniku, a on mnie przygniatał.
-Też się cieszę że cię widzę. Ale z łaski swojej ZŁAŹ ZE MNIE. –wrzasnęłam.
-Sorry, ale tak dawno cię nie widziałem… -zszedł ze mnie, i pomógł mi wstać.
-Dobra, nieważne. Idziemy do ciebie ?
-Tak. Wchodź. –otworzył przede mną drzwi.
Weszłam, przywitałam się z jego mamą, i poszłam do jego pokoju. Po chwili przyszedł Nick, z dwoma szklankami picia i paczką żelków.
-Widzę że pamiętasz drogę do pokoju-puścił mi oczko.
-No a jak.-uśmiechnęłam się.
Pogadaliśmy. Opowiedziałam mu całą historię z wytwórnią.
-Czyli zostaniesz sławna?
-Miejmy nadzieje.
-Fajnie. Twoje marzenie się spełnia.
-No. Ale ciężko było mi się rozstać z Miami, rodziną, Megan.
-Przykro mi. Ale coś za coś. Zawsze chciałaś śpiewać.
-Wiem… I udało mi się. –uśmiechnęłam się. Gadaliśmy jeszcze dobrą godzinę.
-Idziemy się przejść? -spytał
-Okej. –powiedziałam. Wyszliśmy…
-Jak ci się podoba Atlanta ?-spytał
-Jest piękna. Teraz ci się nie dziwię, że tak się nią zachwycasz.
-Prawda. Atlanta jest wyjątkowa. –uśmiechnął się.
-Idziemy na lody? -spytałam, wskazując lodziarnię.
-Jasne.-ucieszył się jak małe dziecko. Ja wzięłam gałkę truskawkową i waniliową, a Nick czekoladową i pistacjową.
-Będziesz chodziła do normalnej szkoły? - pyta się Nick
-Nie. Rachel załatwi mi prywatnego nauczyciela.
-Nie chciałabyś chociaż częściowo być jak typowa nastolatka?
-Jestem i będę typową nastolatką. Po prostu Rachel twierdzi, że dużo bym opuszczała chodząc do szkoły. A prywatny nauczyciel jeździ ze mną w trasy...
-W sumie racja.-stwierdził Nick. Pogadaliśmy i połaziliśmy jeszcze godzinę. Doszliśmy pod willę Nicka.
-Będę już spadać. –powiedziałam.
-Okej. Spotkamy się jutro ??-spytał z nadzieją.
-Nie wiem. Jutro będę nagrywać, ale jak będę miała czas to zadzwonię. –powiedziała, i przytuliłam przyjaciela
-Pa śliczna. –powiedział.
-Cześć. -uśmiechnęłam się i wsiadłam do samochodu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz