środa, 29 czerwca 2011
wtorek, 28 czerwca 2011
Rozdział 6.
Wstałam około 9.00. Rachel chyba jeszcze spała. Wzięłam białą spódniczkę, zielony top, i białe szpilki. W łazience, włosy zostawiłam rozpuszczone, pomalowałam paznokcie na brązowo, umalowałam się, znowu podkreślając oczy maskarą. W kuchni, zrobiłam jajecznicę. Zjadłam swoją część, i poszłam obudzić Rachel.
-Rachel… wstawaj.
-Nie chce mi się.
-Wiem, ale już po 10… Zrobiłam ci śniadanie.
-Już wstaje. –powiedziała i poszła do łazienki. A ja oglądałam MTV. Gdy Rachel już zeszła i zjadła, usiadła obok mnie.
-Co, główka boli ?
-Jak cholera. Wzięłam już dwie tabletki i dupa.
-Jeszcze kilka godzin się pomęczysz. Gdzie ja mam jutro ten wywiad ?
-W Los Angeles.
-Yy. Jak ja mam się tam dostać ?
-Samolotem. Będziesz miała też jedną sesję, i spotkamy się z Rihanną.
-Z Rihanną ?
-No tak. Wspominałam ci, że może będziesz miała z nią duet.
-Aa, no tak.
-No. To spotkamy się z nią i z jej menedżerem.
-Fajnie.
-Co zamierzasz dziś robić ?
-Jeszcze nie wiem. Może się spotkam z Nickiem.
-Okej. Vanessa…
-Tak ?
-Wiesz że już są plotki że Justin zdradza Selenę z tobą ?
-Że co ?
-Zobacz. –podała mi gazetę. A tam… zdjęcie moje i Justina. Ze spaceru. Jak Justin mi coś szepce do ucha, jak się przytulamy… Kurwa mać!
-Zdjęcia to nie wszystko. Przeczytaj.
-‘Nowa gwiazda Vanessa Brown nie próżnuje. Była już kilka razy widywana z idolem nastolatek Justinem Biebrem. Czyżby chciała się wypromować przez gwiazdora ?’
-Van, w wywiadzie będziesz musiała to odkręcić.
-Okej…
-Ja idę do ogrodu. Poopalałam się trochę. –powiedziała Rachel i poszła. Ja rozmyślałam nad tekstem w gazecie. Dobraa, jutro powiem że się tylko przyjaźnimy… Obejrzałam do końca program MTV, i zadzwoniłam do Nicka.
___
Dzień był świetny. Byłam z Nickiem w wesołym miasteczku. Nick zachowywał się jak 5-letnie dziecko. Ale było zabawnie. O 18, wróciłam do domu. Rachel cały dzień przesiedziała w domu i walczyła z kacem. Przed chwilą skończyłam rozmawiać z Megan i mamą. Dowiedziałam się że Meg chodzi z popularnym chłopakiem ze szkoły, który zawsze się jej podobał. Teraz siedzę na balkonie i słucham muzyki. Jutro o 6.00 mamy samolot do L.A. Będziemy lecieć kilka godzin.
-Vanessa! Zrobiłam kolację, chodź. –zawołała mnie Rachel. Zeszłam na dół.
-Może być zapiekanka ? –spytała
-Jasne. –uśmiechnęłam się. Podczas jedzenia rozmawiałyśmy. Dowiedziałam się że ona i Kevin to coś poważniejszego. Cieszę się z jej szczęścia. Przynajmniej ona jest szczęśliwie zakochana.
-Van!
-Co ?
-Słuchasz mnie ?
-Tak.
-No nieważne. On jest taki romantyczny… -Rachel ponownie zaczęła się zachwycać swoim nowym chłopakiem.
-Ile my będziemy w L.A ? –pytam
-Dwa dni. W wtorek wieczorem wracamy. W poniedziałek masz wywiad, i spotkanie z Rihanną, a we wtorek masz sesję.
-Okej… -odpowiadam i idę do pokoju. Włączam laptopa i oglądam covery. Niektórzy naprawdę mają dobry głos. Później włączam jakiś horror i oglądam go. Około 22 idę do łazienki, biorę długą kąpiel i pakuje się do torby podróżnej. Nastawiam budzik i kładę się spać.
___
Cześć. Kolejny rozdział. To już 6 rozdział a ja nie mam żadnego komentarza... Rozumiem że może wam się nie podobać... To może napiszcie w komentarzu co wam nie pasuje, co ? Postaram się wtedy to zmienić. Narazie. ;*
niedziela, 26 czerwca 2011
Rozdział 5.
-Van, wstawaj… -ktoś mnie szturcha.
-Co ? –pytam nieprzytomnie.
-Już późno jedziemy na plan.
-Nie mam siły…
-Trzeba było nie balować.
-Yhh… Która godzina ?
-6.30
-Ok, wstaje. –energicznie wstałam z mojego łóżka, z którego za cholerę nie chciałam wstać. Ogarnęłam się w łazience, założyłam białe rurki, niebieski t-shirt, oraz niebieskie Supry. Włosy zawiązałam w luźnego kucyka na bok. Zeszłam na dół.
-O której wróciłaś ? –pyta mnie Rachel.
-Coś koło pierwszej. –mówię, robiąc sobie płatki.
-Uu, to nieźle.
-Taa, super.
-Fajnie było ?
-Fajnie. Dzisiaj na planie, robimy tylko sceny ze mną ?
-Tak. I kończymy koło 15, jak się wyrobimy.
-Czyli reszta dnia dla mnie ?
-No. Przeczytaj to. –Rachel daje mi jakąś gazetę.
-‘Nowa gwiazda na horyzoncie: Vanessa Brown. Śliczna 17-latka współpracuje z wytwórnią płytową Island. Aktualnie mieszka w Atlancie, razem ze swoją menedżerką. W rodzinnym Miami zostawiła mamę, ojczyma oraz przyrodnią siostrę. Jej pierwszy oficjalny teledysk zobaczymy już w najbliższą niedzielę! Na razie musimy się zadowolić coverami. Trzeba przyznać- dziewczyna ma talent. Czekamy na płytę!’
-I jak ?
-Wow. Pierwszy artykuł o mnie… Jest super.
-To ekstra. Teraz będzie ich tylko więcej.
-Nie mogę się doczekać. A jak randka z Kevinem ?
-Fantastycznie. Kevin jest idealnym facetem.
-Cieszę się. –uśmiechnęłam się. Dokończyłam swoje płatki, i pojechałam z Rachel na plan.
___
Skończyłam po 15. Jutro będą tylko poprawki komputerowe, więc nie musze iść. Niedługo zabieram się za kolejną piosenkę. Teraz chcę nagrać ‘Get Back’. Napisałam ją jak miałam 15 lat. Jest fajna, dość szybka. Do niej również powstanie teledysk. Tym razem z tancerzami. W poniedziałek mam wywiad. Nie mogę się doczekać. Do domu jechałam sama, Rachel znów się umówiła z Kevinem. Jak dotarłam zrobiłam sobie kanapkę, wypiłam sok i zadzwoniłam do Justina. Powiedział że zaraz wpadnie. W łazience się trochę ogarnęłam, posprzątałam trochę dom. Dokładnie o 16.00 zadzwonił dzwonek.
-Hej Van. –Justin uśmiechnął się tym swoim zajebistym uśmiechem.
-Cześć. Wchodź. –uśmiechnęłam się. –Chcesz coś ?
-Wodę. –powiedział i usiadł na kanapie. Poszłam do kuchni po dwie butelki wody. Jak wróciłam brązowooki przeglądał gazety.
-Pierwszy artykuł za tobą.
-No. Zobaczyłam go rano. Jest okej.
-Jak praca nad teledyskiem ?
-Okej. Jutro ostatnie poprawki komputerowe.
-To szybko poszło.
-Nie ma żadnych tancerzy.
-Aha. A co nagrywasz potem ?
-‘Get Back’. I możliwe że będę miała duet z Rihanną.
-To byłby niezły start. A piosenka wolna czy szybka ?
-Dość szybka. Będą tancerze i te sprawy.
-To fajnie. Przy takich teledyskach jest najwięcej zabawy. –uśmiechnął się. Gadaliśmy jeszcze godzinę. Potem poszliśmy na spacer, i na kawę. Punktualnie o 19.00 Justin odprowadził mnie pod same drzwi.
-Dzięki że wpadłeś.
-Dzięki że mnie zaprosiłaś.
-Na razie. –pocałowałam go w policzek i weszłam do willi. Stanęłam i oparłam się o drzwi. Czemu mam te pierdolone robaki w brzuchu, jak tylko on coś powie, czy mnie dotknie ?? Czemu przy nim czuję się tak dobrze ? Czemu nigdy nie chcę kończyć spotkania z nim ? Kurwa mać! Dość myślenia o Bieberze. Postanowiłam zadzwonić do mamy, dała mi do telefonu Alice. Rany, jak ja tęsknię za moją słodką, małą siostrzyczką. Potem zadzwoniłam na skype do Megan. Opowiedziałam jej o Justinie.
-O kurwa… On ci się podoba ?
-Nie…
-Van… proszę cię.
-Meg, po prostu miło spędzam z nim czas.
-Oszukujesz sama siebie.
-Wcale nie.
-Zobaczysz, jeszcze będziecie parą.
-Co ty pieprzysz ?
-Mówię co będzie. Zobaczysz.
-Zwariowałaś… -pogadałyśmy jeszcze chwilę, i się rozłączyłam. Gdy zeszłam do kuchni po szklankę soku, przyszła Rachel.
-O, hej… Jak tam randka ? –spytałam
-Bosko. Kevin na mnie czeka, zaraz jedziemy na imprezę. Przyszłam się przebrać. –powiedziała i pobiegła na górę. Usłyszałam że się coś zbiło, że Rachel się o coś walnęła, i że zaczęła przeklinać. No nieźle.
-Vanessa!! –wrzasnęła na cały dom. Kurwa, ja nie jestem głucha. –Chodź tutaj i mi pomóż! –krzyknęła jeszcze. Poszłam do jej garderoby. A tam Rachel siedzi w stercie ciuchów.
-Nie wiem w co się ubrać. –powiedziała. Wybrałam jej granatową, krótką sukienkę z czerwonym paskiem, czerwone szpilki, i czerwoną kopertówkę. I jeszcze założyłam jej wiszące kolczyki. Szybko ją pomalowałam, uczesałam włosy.
-Van, wyglądam zajebiście. Jesteś wielka. –dała mu buziaka w czoło, i pobiegła na dół, prawie się zabijając w szpilkach. Trzasnęła jeszcze drzwiami i już. Było dopiero po 20. Przebrałam się w wygodne dresy, i usiadłam przed telewizorem. Zaczęłam oglądać jakąś komedię, potem jakiś film akcji… Nawet nie wiedziałam o co w nich chodzi. Myślałam o Justinie. Usłyszałam dźwięk sms-a. Od Justina. Kurwa, jakaś telepatia ??
‘cześć, obudziłem cię ?’
‘nie spałam.’
‘to dobrze. pójdziesz ze mną na spacer ?’
‘Justin, jest 23...’
‘i co ? idziesz ?’
‘idę.’
‘będę za 15 minut.’
‘ok.’ –napisałam szybko i pobiegłam na górę. Założyłam czarne rurki, szarą bluzę i czarne adidasy. Włosy związałam w moją ulubioną luźną kitkę, napiłam się soku. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Justin. Wzięłam tylko klucze i telefon i wyszłam razem z Justinem. Gadaliśmy, śmialiśmy się. Czułam się przy nim bezpiecznie…
-Justin…
-No ?
-Selena już wyjechała ?
-Tak, wczoraj. A co ?
-Chciałabym się z nią spotkać…
-Polubiłyście się ?
-Tak. To fajna dziewczyna. Masz gust.
-Taa. –powiedział cicho. Szliśmy w milczeniu. Justin odprowadził mnie pod dom.
-Dzięki że mnie wyciągnąłeś. Było fajnie.
-Spoko. To… do zobaczenia ?
-Do zobaczenia. –przytuliłam go. Nie chciałam opuszczać jego ramion. On też nie chciał mnie puszczać, trzymał mnie mocno. Napawałam się zapachem jego boskich perfum, jego bliskością. Czułam się tak cudownie… Stałam tak nim kilka minut. Zatraciłam się. Nie, stop. Trzeba to przerwać.
-Justin… -powiedziałam cicho.
-Tak, jasne. –powiedział… zakłopotany ?
-Dzięki za dzisiejszy dzień. Pa. –powiedziałam i weszłam do domu. Byłam jak na haju… Rany. Wykąpałam się szybko, założyłam piżamę. Położyłam się do łóżka i… śniłam o Justinie…
___
Hejka !!! Co tam ? U mnie świetnie, spotykam się z przyjaciółmi, chodzę na imprezy...W koncu są wakacje. ;) Okej, macie 5 rozdział. Mam nadzieje że Wam się spoboda. Miłego dnia. :P
czwartek, 23 czerwca 2011
Rozdział 4.
Znów wstałam koło 6.00, tym razem sama. Słońce świeciło, pogoda była super. Porozciągałam się trochę, i poszłam wybrać ciuchy. Wybrałam niebiesko-białą, luźną sukienkę, do połowy ud, białe rzymianki. W łazience ogarnęłam się, pomalowałam paznokcie u nóg i rąk na niebiesko, spięłam moje długie włosy w niedbałego kucyka na bok, zrobiłam makijaż, tylko tym razem użyłam mocniej maskary. Moje oczy były bardziej widoczne. Skromnie twierdząc wyglądałam świetnie. Wzięłam białą, małą torebkę, spakowałam kilka rzeczy i zeszłam na dół. Rachel robiła coś na laptopie.
-Hej. –powiedziałam
-Cześć. Ładnie wyglądasz. –stwierdziła, mierząc mnie okiem.
-Wiem.
-Ale przydałaby ci się lekcja skromności.
-Taa.
-Jesteś głodna ?
-Nie. Co robisz ?
-Piszę o tobie.
-Yy, co ?
-W końcu media muszą o tobie gadać, nie ? Zaczniemy od gazet. Wysyłam właśnie informacje o tobie.
-Aha. To okej.
-Tylko musisz coś wiedzieć. Gazety będą wymyślać różne, dziwaczne historie na twój temat. I…
-Wiem. Nie martw się o to. Nie załamię się jakimiś informacjami wyssanymi z palca.
-To dobrze. Gotowa ? –spytała, biorąc kluczyki z blatu.
-Jak zawsze. –powiedziałam. Dość szybko dojechałyśmy. Teledysk będzie nagrywany w jakimś sporym budynku. Weszłyśmy do środka, wjechałyśmy windą na 4 piętro. Był tam urządzony… taki jakby pokój, jakieś ściany z cegły, fotel… Były różne kamery, wokół kręcili się ludzie… Takie zamieszanie… Yhh. Podszedł do mnie jakiś przystojny facet, gdzieś po 30.
-Jestem Kevin Johnson. –powiedział. –będę reżyserował twój teledysk do White Horse.
-Vanessa Brown, miło mi. –uśmiechnęłam się.
-Mów mi po imieniu, okej ? –pokiwałam głową. –a teraz chodź, poznam cię z resztą ekipy. –powiedział. Przedstawił mnie jakimś ludziom od oświetlenia, statystom itp.
-To jest Chad Muller. Będzie on grał twojego chłopaka. –powiedział, pokazując mi jakiegoś wysokiego bruneta.
-Hej. Jestem Vanessa. –powiedziałam, już trochę znudzona.
-Siema. –powiedział olewająco. Yhh, już go nie znoszę.
-Dobra, teraz jeszcze coś ustawiają, ale za pół godziny macie być gotowi, jasne ? –spytał Ryan.
-Taa. –powiedział Chad, i się zmył.
-Jasne, będę gotowa. –odpowiedziałam. Ryan uśmiechnął się i gdzieś poszedł. Ciekawe gdzie jest Rachel. Usiadłam na krześle, i napisałam sms-a do Nicka. Dostałam odpowiedź: ‘dzięki za pobudkę. normalni ludzie jeszcze śpią!’. Haha, on jest takim samym śpiochem jak ja. Pewnie dlatego jakoś się dogadujemy. Olałam jego wypowiedź, i ponownie do niego napisałam. Popisałam z nim trochę, i poszłam do stylistki ubrać się w ciuchy, których miałam wystąpić. Już ‘zrobiona’ z powrotem usiadłam i pisałam sms-y.
-Vanessa, już wszystko gotowe. –zawołał mnie Ryan. Wyciszyłam dźwięk w komórce, i poszłam na plan.
___
Jest już 18, a ja nadal na planie… Już nagraliśmy większość scen z przytulaniem, tą rozmowę z kumpelą, i scenę pod domem tego chłopaka, oraz moją scenę płaczu. Myślałam że scena z płakaniem będzie najłatwiejsza. Nagrywałam ją ponad pół godziny ! A w teledysku płaczę zaledwie kilkanaście sekund. Taa, rozpłakałam się od razu, na zawołanie. Ale ta mimika, i te sprawy… Masakra. Teraz mogę jechać do domu. Nagrania są przewidziane na jeszcze 2 dni. Mam nadzieje że wszystko się uda, i za dwa dni będzie można wpuścić ten teledysk do sieci. W sumie… podobało mi się. W następnym teledysku chce trochę tańca. Przebrałam się w swoje ciuchy, uczesałam się i czekałam na Rachel. W końcu przyszła.
-Van, ja idę z Kevinem do kina. Pojedziesz sama do domu, okej ?- spytała mnie Rachel. Yyy.
-Jasne.
-Trzymaj kluczyki. I nie szalej za bardzo. –uśmiechnęła się i poszła z Kevinem do wyjścia. Świetnie. Nawet moja menedżerka mnie opuszcza w piątkowy wieczór (załóżmy że jest piątek ). Yhh. Dojechałam do willi, zjadłam kanapki, i postanowiłam zadzwonić do Nicka.
-Siemka Van
-Cześć. Masz jakieś plany na wieczór ?
-Nie…
-To świetnie. Mam zamiar iść na jakąś imprezę, co ty na to ?
-Bomba. Kiedy i gdzie ?
-Nie znam tu żadnych klubów. Więc ty musisz coś wybrać.
-Okej, znam taki fajny. O której ?
-O 20 przyjadę po ciebie, okej ?
-Jasne. Do zobaczenia. –rozłączył się.
Dochodziła już 19, więc zaczęłam się przygotowywać. Wzięłam szybki prysznic, poszłam do garderoby i wybrałam krótką, błyszczącą czarną sukienkę, wysokie czarne szpilki, srebrną biżuterię. Włosy zostawiłam rozpuszczone, zrobiłam mocniejszy makijaż- podkład, tusz do rzęs, czarny cień do powiek, odrobina różu na policzki i błyszczyk. Była już 19.30, więc wzięłam małą, czarna torebkę, zapakowałam prawo jazdy, komórkę, telefon, portfel. Rachel zostawiłam kartkę: ‘Jestem na imprezie z Nickiem. Wrócę jakoś w nocy. Buziaki.’. Podjechałam pod Nicka, i w klubie byliśmy koło 20.40. Była masa ludzi. Nick poszedł po coś do picia, a ja na parkiet. Muza była świetna. Po chwili zaczął ze mną tańczyć jakiś koleś. Świetnie tańczył, wyglądał też nieźle. Potem puścili wolną piosenkę. Koleś z którym wywijałam poprosił mnie do tańca. Poszliśmy na środek sali, on delikatnie mnie objął. Spojrzałam w jego wielkie, zielone oczy.
-Jestem Mike. A ty ?
-Vanessa. –uśmiechnęłam się i wtuliłam się w niego. Tańczyłam z nim cały czas, rozmawialiśmy. Koło północy, poszłam szukać Nicka. Tańczył z jakąś blondynką. Poczekałam aż skończą, i podeszłam do niego.
-Co, kolejna naiwna co myśli że się w niej zakochałeś ?
-Już kolejna tego wieczoru.
-Nick… wiesz że je cholernie ranisz ?
-Vanessa… to one zawsze wymyślają jakąś wielką miłość.
-Nieważne. Wracamy ?
-Okej. –uśmiecha się, chwyta za rękę i wyprowadza przez tłum.
-Co to za koleś z którym tańczyłaś ?
-Mike. –odpowiadam i odpalam samochód.
-Masz jego numer ?
-Nie.
-A on twój ?
-Nie.
-Van… wiesz że ty dałaś mu nadzieje ?
-To było… kilkanaście tańców i tyle.
-Może nie dla niego ?
-Nick, łamiesz serca dziewczynom codziennie, więc się nie wypowiadaj. –odpowiadam i przez resztę drogi milczymy. Podjeżdżam pod willę Nicka, i przesyłam mu całusa na pożegnanie.
-Pa Nick.
-Na razie. –odpowiada. W domu jestem około 1.00. Cicho biorę prysznic i kładę się spać.
środa, 22 czerwca 2011
Rozdział 3.
Następnego dnia, Rachel obudziła mnie dokładnie o 6.00
-Czego ?! –krzyknęłam
-Zamknij się i wstawaj.
-Nie będę wstawała w środku nocy !
-Van, jest 6.00.
-Czyli środek nocy ! Dobranoc. –przekręciłam się tyłem do Rachel, i mocnej nakryłam się kołdrą. Usłyszałam że Rachel wychodzi z mojego pokoju. Alleluja! Już prawie usypiałam na nowo, gdy wylądowało na mnie coś lodowatego.
-Kurwa ! Zimno !
-Nie klnij. Już przeszła ochota na spanie ? –spytała mnie Rachel, z niewinnym uśmiechem. Normalnie, cicha woda brzegi rwie…
-Tak. Już wstaje. –powiedziałam zła, i poszłam do garderoby wybrać ciuchy. Zdecydowałam się na dżinsową, przetartą spódniczkę, biały top, i białe conversy. Wzięłam jeszcze bieliznę, i srebrny naszyjnik z kolczykami do kompletu. Wykonałam poranne czynności, umalowałam się, lekko sfalowałam moje proste jak drut włosy. Do niewielkiej białej torebki, spakowałam najważniejsze rzeczy, i zeszłam na dół.
-Siadaj i jedz. Zaraz jedziemy do studia. –powiedziała Rachel z pełną buzią, wskazując na lekko przypieczone tosty. Wzięłam jednego i zaczęłam jeść. Wypiłam jeszcze szklankę soku, i wyszłam na zewnątrz. Było ciepło, i wiał przyjemny wietrzyk… Usiadłam na schodkach, i zaczęłam rozmyślać. Jak to będzie, czy ludziom spodoba się moja muzyka…
-Ziemia do Van! –Rachel zamachała mi przed oczami. –Ocknęłaś się ? –spytała
-Yy, tak. –powiedziałam i wsiadłam do samochodu. Rachel ostro ruszyła z podjazdu.
-Rachel, a jeśli się nie spodobam ?
-O czym ty mówisz ?
-Jeśli ludzie uznają że jest już wystarczająco dużo takich zwykłych gwiazdek, że nie mam talentu, że…
-Van! Masz wielki talent! Ludzie na pewno to dostrzegą.
-Boję się. Boję się że to się skończy, zanim się zacznie…
-Van, słuchaj. Ty musisz zostać gwiazdą, po prostu musisz. Skąd to zwątpienie w siebie ?
-Nie wiem. Jakoś mnie naszło…
-To niech cię nie nachodzi. Zobaczysz, ludzie cię pokochają. –powiedziała i resztę drogi przebyłyśmy w milczeniu, słuchając radia. Weszłyśmy do studia, a tam znowu tyle osób w tym pokoju. Rany, czy oni coś tu nagrywają w ogóle ? Nagle usłyszałam moje imię, wołane przez Justina… Obok niego stała jakaś brunetka. Podeszłam do nich.
-Cześć Van. –powiedział Justin, uśmiechając się.
-Hej. –odpowiedziałam.
-To jest Selena- moja dziewczyna, a to Vanessa- nasza nowa gwiazda. –powiedział Justin.
-Cześć. –Selena uśmiechnęła się do mnie. Wydawała się miła.
-Cześć. –również się uśmiechnęłam. – A ty, Bieber nie przesadzaj z tą gwiazdą, bo nawet nie wydałam pierwszego singla. –powiedziała, szczerząc się.
-Ale niedługo wydasz. –Justin pokazał mi język, i podszedł do Ushera, który go zawołał.
-A jak będzie się nazywała twoja płyta ? –spytała Selena
-‘Ja i ty’
-O czym będzie? –znów zapytała brunetka
-O miłości. Szczęśliwej i zranionej.
-Sama piszesz piosenki ?
-Tak. Mam nadzieje że na tą pierwszą płytę, uda mi się dać same moje piosenki.
-Też mam taką nadzieje. Te które płyną z serca, są najlepsze.
-Racja. –uśmiechnęłam się. –A ty co tu robisz ? Myślałam że nagrywasz w Los Angeles. –spytałam jej.
-Bo nagrywam tam. Wpadłam tutaj odwiedzić Justina. Rzadko się widujemy… Tęsknie za nim. –powiedziała smutno. Widać że naprawdę go kocha.
-Rozumiem. –pogadałyśmy jeszcze chwilę, i wymieniłyśmy się numerami. Potem poszłam nagrywać White Horse.
____
W studiu siedziałam do 16. Nagrałam cały singiel White Horse. Jutro tylko będą ostatnie poprawki. Jutro też poznam osoby z teledysku z którymi będę pracowała przez najbliższe dni. Teledysk będzie smutny, zero tancerzy. Tylko ja, i pewien chłopak. Gdy wychodziłam ze studia, ktoś na mnie wpadł.
-Oj, sorry. Nic ci nie jest ? –spytał... Justin.
-Nie, jest okej. –uśmiechnęłam się, i chciałam go minąć.
-Vanessa… -zaciął się
-Hmm ?
-Pojechałabyś gdzieś ze mną ? -spytał, patrząc mi w oczy. Cholera! Mam słabość do jego czekoladowych tęczówek. Więc chyba oczywiste co odpowiedziałam.
-Jasne. –uśmiechnęłam się
-Pokażę ci najpiękniejsze miejsce w Atlancie. –powiedział prowadząc mnie do swojego samochodu. W samochodzie dużo rozmawialiśmy. Pogadaliśmy, pośmialiśmy się. Przypomniałam sobie o Rachel, więc napisałam jej szybko sms’a: ‘Jestem z Justinem. Nie martw się. Wrócę wieczorem.’. Zauważyłam że mijamy już centrum Atlanty. W końcu dojechaliśmy. Justin zaparkował na jakiejś polance pełnej kwiatów.
-Teraz musimy jeszcze kawałek przejść. –powiedział otwierając mi drzwi.
-Okej. –zgodziłam się. Szliśmy w milczeniu. Wcale nas to nie krępowało. Przeciwnie, stwierdziłam że… lubię z nim milczeć.
-To tutaj. -głos Justina wyrwał mnie z rozmyślań. Zobaczyłam piękne wielkie drzewo, którego gałęzie zwisały nad rzeką. To miejsce było… cudowne.
-Jest tutaj… tak magicznie.
-To samo pomyślałem, za pierwszym razem. -powiedział, i wspiął się na konar, podając mi rękę.
-Stąd widok jest jeszcze lepszy. -powiedział, puszczając mi oko. Podałam mu rękę. Rany… Ten widok… Rany. W milczeniu patrzyłam na taflę wody…
-Podoba ci się ? -spytał mnie Justin
-Jest cudownie. -uśmiechnęłam się. -Jak odkryłeś to miejsce ?
-Przypadkiem. Podczas pierwszych dni w Atlancie, zgubiłem się. I trafiłem tutaj. –powiedział. –Często tu przychodzę, rozmyślam i pisze piosenki.
-Ja zawsze pisałam piosenki na plaży, przy zachodzie słońca. –powiedziałam. Milczeliśmy oboje, wpatrując się w wodę. W końcu Justin zaczął rozmowę:
-O kim jest piosenka White Horse ? –spytał
-O… o moim byłym chłopaku. Napisałam wiele piosenek związanych z nim. Opowiadają o zranionej miłości.
-Musiał być totalnym palantem żeby cię ranić.
-Był nim. –przyznałam. Zaczęliśmy rozmawiać... Świetnie się czuje w jego towarzystwie. Z Justinem można pożartować, ale i można porozmawiać na poważne tematy. Jest naprawdę świetnym przyjacielem. Zerknęłam na zegarek w komórce, było już po 20.
-Justin… powinniśmy już wracać. –powiedziałam.
-Okej, chodź. -zeskoczył z konara, i podał mi rękę bym mogła zejść. W samochodzie puściliśmy radio i wygłupialiśmy się. Powiedziałam mu jak ma dojechać do mojego domu. Gdy już zaparkowaliśmy, Justin poprosił o mój numer. Dałam mu go, a on dał mi swój. Chciałam już wysiąść, ale Justin przytrzymał mnie i dał buziaka w policzek. Poczułam znajome mrowienie.
-Do jutra. –powiedział. Wysiadłam z auta, pomachałam mu, i weszłam do domu. Przywitałam się z Rachel, zjadłam sałatkę, którą zrobiła moja menedżerka, i poszłam się wykąpać. Postanowiłam zadzwonić do mamy, porozmawiałyśmy chwilę, dała mu do telefonu Alice. Jeny, jak ja tęsknie za moją małą siostrzyczką. Następnie zadzwoniłam do Megan.
-Cześć Meg.
-Hej. Co u ciebie ?
-Jest nieźle. Nagrałam dzisiaj piosenkę, jutro poznam osoby teledysku…
-O, fajnie! Będzie jakiś przystojniak ?- ona jak zwykle o tym samym…
-Nie wiem. Jakiś chłopak będzie, ale czy przystojniak…
-Na pewno przystojniak! Inaczej nie wzięli by go do teledysku.
-W sumie racja. Co robisz ?
-Gadam z tobą, i oglądam jakieś dziwną bajkę z moim bratem.
-Dziwną ?
-No… Jakieś króliki się obmacują. Rany, to nie powinna być bajka dla dzieci…
-Ha ha. Megan…
-No ?
-Tęsknię za Miami.
-Van… Robisz karierę ! Nie marudź, niedługo przyjedziesz tu na koncert. Lepiej opowiadaj jakie gwiazdy poznałaś.
- Ushera, Ciarę, Selenę Gomez, Biebera i….
-Stop, stop. Poznałaś Biebera ?!
-No tak. Pracujemy dla jednej wytwórni.
-Ale czad! Znasz chłopaka, w którym kocha się połowa dziewczyn ze szkoły.
-No.
-Jaki on jest ?
-Hmm. Jest normalnym nastolatkiem.
-Nie odbiła mu sodówka ?
-Nie.
-To jeszcze lepiej ! Spodobałaś mu się ?
-Meg ! On ma dziewczynę.
-Oj tam, dzisiaj ma, jutro może nie mieć. Więc ?
-Rany, nie wiem.
-Jak możesz nie wiedzieć czy mu się podobasz ?!
-A jak mam wiedzieć że mu się podobam ?!
-No… po prostu wiesz.
-Meg, on ma zadatki na przyjaciela.
-I tyle ?
-Tak.
-Van, to że jeden chłopak cię zranił, nie znaczy że każdy taki jest…
-Wiem! Nie musisz mi przypominać. Nie szukam miłości, okej ?
-Okej. Przepraszam.
-Nie ma sprawy. Musze kończyć, jestem wykończona…
-Rozumiem. Na razie Van…
-Pa. –rozłączyłam się. Odpaliłam laptopa, i buszowałam w sieci. Przeczytałam różne plotki, obejrzałam jakieś zdjęcia, teledyski. Dodałam wpis na twittera, i wyłączyłam laptopa. Wyszłam na balkon. Niebo było zapełnione gwiazdami. Wiał wiatr, liście szeleściły. Zaczęłam rozmyślać o jutrzejszym dniu… Zobaczyłam w telefonie, że jest już po 23. Skoro chcę się wyspać, powinnam się kłaść. Zamknęłam balkon, i poszłam do łóżka.
___
Rany, jakiś długi wyszedł. xd Ale nie chciałam przerywać. :) Dzięki za Wasze odwiedziny, miło by było zobaczyć komentarz, ale okej. Do następnej notki. :) Skoro są wakacje, pewnie będe je dodawać nawet codziennie. ;) Narazie mam tylko 2 rozdziały do przodu, ale jeszcze dzisiaj spróbuje napisać kolejne. ;) Narazie. Miłych wakacji.
poniedziałek, 20 czerwca 2011
Rozdział 2.
Wstałam koło 9.00. Wyjrzałam za okno-była piękna pogoda. Poszłam do garderoby, wybrałam krótkie białe spodenki, fioletową bokserkę, i fioletowe Supry, bieliznę, i jako dodatek okulary przeciwsłoneczne. W łazience ogarnęłam się, zrobiłam makijaż-taki jak zwykle- tusz, podkład, błyszczyk. Poszłam do kuchni, i zrobiłam kanapki. Gdy już kończyłam robić ostatnią, do kuchni weszła Rachel, ubrana w śliczną czerwoną sukienkę i czarne dodatki.
-Oo, zrobiłaś śniadanie? -spytała.
-No. Ale tylko kanapki. W kuchni nie jestem za dobra.
-Spoko, ja też nie za bardzo umiem gotować.
Zjadłyśmy kanapki, Rachel włożyła naczynia do zmywarki, i poszła do samochodu. Ja wzięłam białą torbę na ramię, spakowałam kilka rzeczy, i dołączyłam do Rachel. Do studia dojechałyśmy w niecałe pół godziny. Jest ogromne. Rachel zaparkowała, i weszłyśmy. W środku też jest nieźle. Typowe studio. Chyba. Nie byłam nigdy w studiu. Ale jest okej. Rachel zaprowadziła mnie do windy, i dojechałyśmy na 10 piętro. Wyszłyśmy i Rachel skierowała się do szklanych drzwi. Poszłam za nią. W środku było dużo foteli, a siedzieli tam… O kurwa. Usher, Justin Bieber, Ludacris, Kayne West, Ciara… I jeszcze kilka osób, których nie znam.
-To o niej nam mówiłaś?- spytał Usher
Głosy ucichły i wszyscy na mnie spojrzeli.
-Tak. To jest Vanessa.- odpowiedziała Rachel. Yy, że co !? Ona o mnie mówiła? No tak, przecież będziemy pracować w jednym studiu. Cholera, cholera, cholera!
-Faktycznie śliczna. –powiedział. -Cześć. Jestem Usher. -zwrócił się do mnie.
-Hej. Vanessa.-przedstawiłam się i podałam mu olewająco rękę. Wszyscy do mnie podeszli i zaczęli się przedstawiać. Rany, przecież wiem kim oni są. A ja chce tylko wejść do tego studia i sprawdzić jak to jest…
-Hej. Jestem Justin.-powiedział sam Bieber. O boże, jakie on ma zajebiście czekoladowe oczy… Takie głębokie, takie piękne, takie… Yy, stop, trzeba mu odpowiedzieć.
-Tak wiem. Vanessa.
-Skąd jesteś? -spytał, przyglądając mi się.
-Z Florydy. Miami.-odpowiedziałam.
-Byłem w Miami. Tam jest naprawdę fajnie. Pewnie ciężko było ci się rozstać z tym wszystkim.
-Przyzwyczaiłam się do mieszkania tam. Codzienne wypady na plaże, i tak dalej. I musiałam się rozstać z bliskimi mi osobami.
-Wiem co czujesz. Też musiałem się wyprowadzić, z mojego rodzinnego miasta.
-Ale dałeś radę. -stwierdziłam
-Pierwsze tygodnie są najgorsze, potem jest okej. Zobaczysz.
-Mam nadzieje.-uśmiechnęłam się.
-To jaką pierwszą piosenkę nagrywasz ?-spytał mnie Kayne West.
-White Horse.
-Sama ją napisałaś? –spytał Bieber
-Tak. Miałam wtedy 16 lat, i naszła mnie wena.
-Zaśpiewasz kawałek? –ponownie spytał Bieber
-Yy, jasne.-odpowiedziałam. Zamknęłam oczy i zaśpiewałam :
*Say you're sorry, that face of an angel
Comes out just when you need it to
As I paced back and forth all this time
Cause I honestly believed in you
Holding on the days drag on
Stupid girl, I should've known
I should've known
I'm not a princess, this ain't a fairytale
I'm not the one you'll sweep off her feet
Lead her up the stairwell
This ain't Hollywood, this is a small town
I was a dreamer before you went and let me down
Now it's too late for you and your white horse
To come around*
Przestałam śpiewać. Nikt się nie odzywał.
-Yy, coś nie tak?- spytałam.
-To… to było świetne.-powiedział Usher.
-Masz świetny głos. -stwierdziła Ciara.
-I piszesz ekstra teksty. –powiedział Ludacris.
-Dzięki. –uśmiechnęłam się. –A ty co sądzisz? –spytałam Justina.
-Śpiewasz sercem. To było cudowne. –powiedział.
-O to mi chodzi. Jak śpiewam chcę być tylko sobą.
-Jesteś artystką, Van.-powiedział i uśmiechnął się. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Z powodu jego pochwał, czy jego uśmiechu ? Jest naprawdę fajnym chłopakiem. Myślę, że możemy się zaprzyjaźnić. Posiedziałam w studiu jeszcze dwie godziny. Gadałam głównie z Justinem, byłam w studiu- i miałam próbę nagrywania. Było naprawdę fajnie. Wszyscy są mili, i sodówka im nie odbiła… Rachel stwierdziła że powinnyśmy wracać. Pożegnałam się ze wszystkimi, Pojechałyśmy do domu. Pogadałam z Megan na skype, zadzwoniłam do mamy. Postanowiłam się odezwać do Nicka. On nadal nie wie że tu jestem. Zadzwoniłam do niego.
-Cześć.-powiedziałam
-Hej Van! Co u ciebie ?
-Wszystko ok. Nawet bardziej niż ok.
-A co się takiego wydarzyło ?
-Hmm, to nie jest rozmowa na telefon. Spotkajmy się.
-Van. Nie przylecę teraz do Miami.
-Ale możemy się spotkać w Atlancie.
-Że co ?!
-Jestem teraz w Atlancie.
-Van, co ty pierdolisz ?!
-JESTEM W ATLANCIE.-krzyknęłam
-Ale… jak ?!
- Opowiem ci jak się spotkamy, ok. ?
-Ale kiedy ?
-Za godzinę u ciebie będę.
-Dobra…
-Do zobaczenia. –rozłączyłam się. Pobiegłam do garderoby, wybrałam ciemną miniówkę i czerwony top bez ramiączek, i czarne szpilki. W łazience poprawiłam makijaż, i poszłam do gabinetu Rachel.
-Uu, idziesz na randkę? –spytała
-Nie, idę do Nicka.
-Tego o którym opowiadałaś ?
-Tak. Co robisz ?
-Układam ci grafik.
-Yy…
-Rozkład zajęć na najbliższe dni. Spędzisz je w studiu, będziesz nagrywać. Zaraz po nagraniu jednego singla, będziemy nagrywać do niego teledysk Później pomyślimy o duecie.
-Aha. Spoko. Mogę wziąć twój samochód ?
-Przecież masz swój.
-Co ?!
-Yhh, zaglądałaś do garażu ?
-Nie…
-To zajrzyj, wiszą tam też kluczyki.
-Wow, dzięki!. –powiedziałam i pobiegłam do garażu. Weszłam, a tam… nowy, biały cabriolet audi !!! Rany. Zawsze chciałam taki samochód. Kluczyki wisiały na jakimś haku. Pobiegłam szybko do pokoju, po czarną kopertówkę, i wrzuciłam do niej prawo jazdy, kasę, komórkę, i gumy. Zeszłam do garażu i odpaliłam to cudo. Jechałam w stronę domu Nicka. Zgubiłam się dwa razy. Jakoś dotarłam. Podjechałam po jego willę, która jest mniejsza od mojej, ale bardzo przytulna. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi Nick.
-Van! -krzyknął i rzucił się na mnie. Wylądowałam na chodniku, a on mnie przygniatał.
-Też się cieszę że cię widzę. Ale z łaski swojej ZŁAŹ ZE MNIE. –wrzasnęłam.
-Sorry, ale tak dawno cię nie widziałem… -zszedł ze mnie, i pomógł mi wstać.
-Dobra, nieważne. Idziemy do ciebie ?
-Tak. Wchodź. –otworzył przede mną drzwi.
Weszłam, przywitałam się z jego mamą, i poszłam do jego pokoju. Po chwili przyszedł Nick, z dwoma szklankami picia i paczką żelków.
-Widzę że pamiętasz drogę do pokoju-puścił mi oczko.
-No a jak.-uśmiechnęłam się.
Pogadaliśmy. Opowiedziałam mu całą historię z wytwórnią.
-Czyli zostaniesz sławna?
-Miejmy nadzieje.
-Fajnie. Twoje marzenie się spełnia.
-No. Ale ciężko było mi się rozstać z Miami, rodziną, Megan.
-Przykro mi. Ale coś za coś. Zawsze chciałaś śpiewać.
-Wiem… I udało mi się. –uśmiechnęłam się. Gadaliśmy jeszcze dobrą godzinę.
-Idziemy się przejść? -spytał
-Okej. –powiedziałam. Wyszliśmy…
-Jak ci się podoba Atlanta ?-spytał
-Jest piękna. Teraz ci się nie dziwię, że tak się nią zachwycasz.
-Prawda. Atlanta jest wyjątkowa. –uśmiechnął się.
-Idziemy na lody? -spytałam, wskazując lodziarnię.
-Jasne.-ucieszył się jak małe dziecko. Ja wzięłam gałkę truskawkową i waniliową, a Nick czekoladową i pistacjową.
-Będziesz chodziła do normalnej szkoły? - pyta się Nick
-Nie. Rachel załatwi mi prywatnego nauczyciela.
-Nie chciałabyś chociaż częściowo być jak typowa nastolatka?
-Jestem i będę typową nastolatką. Po prostu Rachel twierdzi, że dużo bym opuszczała chodząc do szkoły. A prywatny nauczyciel jeździ ze mną w trasy...
-W sumie racja.-stwierdził Nick. Pogadaliśmy i połaziliśmy jeszcze godzinę. Doszliśmy pod willę Nicka.
-Będę już spadać. –powiedziałam.
-Okej. Spotkamy się jutro ??-spytał z nadzieją.
-Nie wiem. Jutro będę nagrywać, ale jak będę miała czas to zadzwonię. –powiedziała, i przytuliłam przyjaciela
-Pa śliczna. –powiedział.
-Cześć. -uśmiechnęłam się i wsiadłam do samochodu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)