wtorek, 12 lipca 2011

Rozdział 9.

Wstałam około 8.00. Boshe, tak wcześnie… Poszłam do łazienki i ogarnęłam się. Włosy spięłam w luźnego warkocza na bok, założyłam luźną, błękitną sukienkę, przed kolana i białe rzymianki. Zrobiłam mój codzienny mejkap i poszłam do sypialni. Rachel właśnie się malowała.

-Tu masz śniadanie. –wskazała na talerz z naleśnikami z czekoladą i truskawkami. Mniam.

-O której mamy tą sesję ? –pytam, biorąc naleśnika.

-O 13.00. Jeszcze sporo czasu. Co będziesz robić ?

-Hmm, nie wiem. Coś wymyślę.

-Okej. Van, ja spadam. Jestem już spóźniona. Pa! –krzyknęła Rachel z korytarza i poszła. Świetnie, zostawiła mnie samą. Yhh. Zjadłam do końca i postanowiłam iść na spacer. Wzięłam telefon, kasę, iPoda i moje ulubione gumy. Zamknęłam nasz pokój i wyszłam z hotelu. Skierowałam się w stronę najbliższego parku. Było wcześnie, a już była masa ludzi… Włożyłam słuchawki do uszu, puściłam piosenkę Paramore tak głośno, jak się dało. Nagle wpadłam na kogoś, i upadłam na ziemię.

-Rany, nic ci nie jest ? –spytał jakiś chłopak o cudownie zielonych oczach… O boże…

-Yy, jest okej. –tylko tyle dałam radę wyksztusić. Po prostu zamurowało mnie. Mnie nigdy nie zamurowało! Przynajmniej nie na widok chłopaka. No, nie licząc Justina.

-Przepraszam. Nie patrzyłem przed siebie. –powiedział chłopak i podał mi rękę, żebym wstała. Boshe, jaki on słodki.

-To moja wina. –mówię, starając się nie jąkać.

-Nieważne, teraz cieszę się że na siebie wpadliśmy. Jestem Max. A ty nazywasz się Vanessa, tak ?

-Tak, skąd wiesz ?

-Mam młodszą siostrę, ona cię uwielbia.

-Aha. To miłe. –uśmiecham się.

-Przejdziemy się ? –pyta. Kiwam głową. Dowiedziałam się że ma 18 lat, mieszka na stałe w L.A, i uważa że mam cudowne oczy. Podpisałam mu jakąś kartkę dla jego siostry. Max to fajny chłopak. Dużo z nim gadałam, a jak się uśmiecha, robią mu się cudne dołeczki i… Cholera!! Mam sesję! Wyjęłam telefon, Dochodziła 12.00... Uff.

-Max, sorry ale musze już spadać. Mam niedługo sesję.

-Spoko. Odprowadzić cię do hotelu ?

-Jasne. –uśmiechnęłam się. Do hotelu doszliśmy w 10 minut. Przed hotelem, dałam mu buziaka w policzek i poszłam szybko do pokoju. Rachel już była.

-No, jesteś. Za jakieś 15 minut wyjeżdżamy, bo to dość daleko. –powiedziała Rachel. Kiwnęłam głową, i włączyłam laptopa . Poszperałam w sieci, dodałam wpis na twittera. Rachel mnie zawołała więc szybko się ogarnęłam i poszłam do niej.

                                     ___

Jest 20.00. Sesja poszła nieźle. Jutro moje zdjęcia ukażą się w magazynie. Wyglądałam fajnie, raz sukienka, raz bluza… Zdjęcia mi się podobały. Miałam zrobiony naturalny, lekki makijaż. Fryzury też fajne. Myślę że wyszło spoko. Ten fotograf to naprawdę miły gość. Byłam jeszcze z Rachel na pizzy, i teraz siedzę w samolocie i słucham muzy. Tęskniłam za Justinem. Nie mogę się doczekać kiedy go zobaczę. Przecież nie widziałam go tylko dwa dni!! Rany.  Stewardessa ogłosiła żeby zapiąć pasy bo zaraz lądujemy. Nareszcie…

___

Cześć. Rozdział do dupy, ale musze jeszcze trochę poczekać z tą lepszą akcją. :) Jeśli chcecie być informowani o NN, to pod notką zapiszcie swój numer GG. ;) Narazie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz