Rozdział 11.
Minął miesiąc. Niedawno zaczął się sierpień. Wydałam już teledysk ‘Get Back’, oraz duet z Rihanną. ‘White Horse’ nadal cieszy się ogromną popularnością. Mówią że to świetna piosenka na zerwanie. Zagrałam już dwa małe koncerty, zaśpiewałam tam moje piosenki oraz własne covery różnych piosenek. Mam już grono fantastycznych fanów. Teraz dużo czasu spędzam w studiu, nagrywając piosenki na płytę ‘Me and You’ która ma wyjść jakoś w październiku. Czasem spotykam się z Nickiem, dużo rozmawiam z Megan, i rodziną. Z Seleną też widuję się dość często, jest ona świetną kumpelą. A Justin jest świetnym przyjacielem. Nie powiedziałam mu co do niego czuję. Ukrywam w sobie to uczucie, i jakoś daję radę. Jak nie poszło mi nagrywanie, jak pomyliłam kroki w teledysku, jak pokłóciłam się z Rachel o jakąś sesję- Justin zawsze był przy mnie. I niech zostanie między nami relacja przyjaciel-przyjaciółka. Ja też staram mu się pomóc. Jak się pokłóci z Seleną, jak mu zabraknie weny do pisania piosenek, jak się pokłóci z menegerem- odkładam wszystko, i jestem przy nim. Ostatnio pomogłam mu dokończyć piosenkę- myślę że to będzie hit. Paparazzi są zawsze przy mnie, zawsze wiedzą gdzie jestem i po co. To okropne, ale już przywykłam. Taka cena sławy. Teraz właśnie siedzę na balkonie z gitarą, w za dużej, męskiej koszulce i legginsach. Mam mocno podkreślone oczy, lekkie loki. I próbuje wymyślić jakąś fajną piosenkę. Mam jeszcze ich dużo zapisanych, ale próbuje wymyślić coś nowego. Hmm. Może tak:
I'll be right here when you need me
Anytime just keep believin
And I'll be right here
If you ever need a friend
Someone to care and understand
I'll be right here
Dość szybko wymyśliłam resztę. Mam nową piosenkę! ‘Right Here’. Dla kogo ją napisałam ? Dla Justina. Tak, teraz to on jest moją inspiracją do pisania. Okej, dość rozmyślania. Weszłam do pokoju i włączyłam radio. Usłyszałam dzwonek drzwi. Może Rachel otworzy ? Nie, Rachel nie ma w domu. Yhh. Wolno zeszłam na dół, i otworzyłam drzwi. Była to… MEGAN ?!
-Co masz minę jakbyś ducha zobaczyła ? –zaśmiała się.
-Megan ?! –rzuciłam się na przyjaciółkę.
-Van, udusisz mnie.
-Sorry. Wchodź. –uśmiechnęłam się i zaprowadziłam Meg do salonu.
-Wow, ale masz tu luksusy. Zazdroszczę. –zaśmiała się. Zauważyłam w jej wardze… kolczyk. O rany.
-Kiedy go sobie zrobiłaś ?-spytałam, pokazując kolczyk.
-Jakiś tydzień temu. Odjazdowy, nie ?
-Całkiem fajny. Yy, stop, wróć. Co ty tu robisz ?
-Postanowiłam odwiedzić przyjaciółkę.
-Ale jak ?
-Stwierdziłam że za tobą tęsknie, więc dogadałam się z rodzicami, kupiłam bilet, i oto jestem. –zaśmiała się.
-Wreszcie zrobiłaś coś mądrego. –powiedziałam.
-No wiem. Zostanę tu jakieś dwa tygodnie, ok ? Bo moi starzy pojechali z małym nad jakieś jezioro… Czy gdzieś tam. Ja się wykręciłam od wyjazdu.
-Spoko, zostań ile chcesz. A jak moja mama ?
-Tęskni za tobą, zwierzała się mojej matce że bez ciebie to jest naprawdę kiepsko. Alice ciągle pyta kiedy przyjedziesz. Brakuje im ciebie. W ogóle… wszyscy za tobą tęsknią.
-Mi też ich brakuje. Ale nie mam czasu teraz przyjechać.
-Vanessa... Miami nie jest aż tak daleko. Kilka godzin samolotem. Mogłabyś wpaść do nich, chociaż na weekend.
-Wiem… Ale większość dnia spędzam w studiu, nagrywam. Płyta powinna wyjść w październiku. I muszę jeszcze nakręcić kilka teledysków… Mam sesje, wywiady… Nie mogę tak po prostu tego zostawić i lecieć ich odwiedzić.
-Rób jak uważasz. A jak sprawy z panem przystojnym i uroczym ?
-Kim ?
-Yhh, Bieberem.
-Świetnie. Jesteśmy przyjaciółmi.
-I to ci odpowiada ?
-Tak. –skłamałam.
-Kochanie, znam cię… ile ja cię znam ? 11, 12 lat ? Coś w tym stylu. Wiem kiedy kłamiesz.
-Meg, on ma dziewczynę. Są razem szczęśliwi.
-Ale ty jesteś nieszczęśliwa.
-Jestem szczęśliwa. Koniec tematu. Idziemy gdzieś ? –pytam, unikając tematu Justina. Megan tylko przewraca oczami i kiwa głową na znak zgody. Oprowadzam ją po Atlancie, idziemy na lody. Gadamy, ale ja unikam tematu Justina. Nie chcę o nim gadać, nawet z najbliższą przyjaciółką. Po dwóch godzinach wracamy do willi. Rachel ogląda telewizję.
-Cześć Rachel. –mówię.
-Hejka. –mówi, nie odrywając wzroku od plazmy.
-Chcę ci kogoś przedstawić. –mówię. Rachel odwraca się. –to jest Megan, moja przyjaciółka z Miami. Meg, to moja menedżerka Rachel. –mówię.
-Cześć Meg. –Rachel się uśmiecha. –Zamawiamy pizzę na obiad ? Nie chcę mi się stać przy garach. –krzywi się.
-A która godzina ? –pytam.
-Yy, dochodzi 16. –mówi Rachel.
-Okej, to dzwonię po pizzę. Rachel jaką chcesz ?
-Hmm, wegetariańską. –mówi i wraca do oglądania razem z Megan. Biorę mój ukochany fioletowy blackberry i dzwonię do pizzeri. Zamawiam trzy, małe pizze- wegetariańską dla Rachel, peperoni dla Meg, i hawajską dla mnie. Mają przywieźć za pół godziny. Idę do dziewczyn, i oglądam nimi telewizję. Potem jemy pizzę i oglądamy filmy. Jest już jakaś 23. Razem z Megan udaję się do mojego pokoju.
-Gdzie chcesz spać ? –pytam
-A jaki mam wybór ?
-Moje cudowne wielkie łóżko, i dwa pokoje gościnne.
-Dzisiaj będziemy gadać do rana, więc zostaję u ciebie.
-Muszę wstać około 7 rano.
-Ty nigdy nie wstałaś tak wcześnie. Nawet do szkoły przychodziłaś na jakąś 10. –zaśmiała się.
-Wiem. To okropne.
-To norma. –znów się śmieje.
-Idę się wykąpać.
-A ja ci pogrzebię w półkach.
-Okej. –zgadzam się i idę do łazienki. Biorę szybki prysznic, przemywam twarz tonikiem i wracam do Megan, która leży na moim łóżku.
-Dziewczyno, masz zajebistą garderobę! –mówi.
-No wiem. –pokazuję jej język. Zabieram jej laptopa, a ona idzie się myć. Wchodzę na twittera i odpisuję na wiadomości fanów. Jest ich cała masa, z czego mam radochę. Później wraca Meg, i tak jak przewidziała- gadamy do rana.
___
Moje pisanie nie ma sensu, skoro nikt nie czyta. Miło że mam 3 obserwatorów- dziękuje Wam. Ale chcę poznać Wasze opinie. A na dzień dzisiejszy to kompletnie bez sensu, równie dobrze mogę pisać tylko dla siebie i nie publikować notek tutaj. Narazie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz