Rozdział 10.
Szybko dojechałyśmy do naszego domu. Tęskniłam za moim pokojem. Nie ma to jak własne łóżko. Wzięłam torbę i rozpakowałam ją. Polegało to na wrzuceniu ciuchów do pralki. Usłyszałam dźwięk mojej komórki. Taa, ekstra. Jak ja ją znajdę ? Po chwili znalazłam ją. Była w mojej ręce. Taa, inteligentna Vanessa. Dzwonił Justin.
-Cześć. –odebrałam.
-Hej ślicznotko. Jesteś w domu ?
-Tak…
-Zaraz będę. –rozłączył się. Yy, super. Szybko założyłam szare rurki, granatową tunikę, i czarne szpilki. Poprawiłam makijaż, uczesałam się i zostawiłam rozpuszczone włosy. Zeszłam na dół, Rachel nie było. Pewnie umówiła się z Kevinem. Wypiłam trochę soku, i zadzwonił dzwonek. Otworzyłam. I ktoś rzucił się na mnie, wylądowaliśmy na podłodze.
-Tęskniłem za tobą. –powiedział Justin. Rany, te jego perfumy, moje motylki w brzuchu, szybsze bicie serca… Jezu.
-Też tęskniłam. –wtuliłam się w niego. Boshe, zakochałam się. Zakochałam się w chłopaku, który ma dziewczynę. Właśnie, on ma dziewczynę! –Bieber… złaź ze mnie, wgniatasz mnie w podłogę. –powiedziałam.
-Sorry. –wstał i podał mi rękę żebym też wstała. Widziałam w jego oczach radość. Te cudowne iskierki w jego czekoladowych oczach. –Jak było w L.A ?
-Fajnie. Rihanna jest bardzo miła, sesja była okej, wywiad jakoś poszedł. A Los Angeles jest piękne. –powiedziałam, uśmiechając się.
-To cieszę się. Idziemy gdzieś ? –spytał.
-Ok. –powiedziałam, zakluczyłam dom, i wszyłam za Justinem.
-Wsiadaj.- powiedział, otwierając mi drzwi do swojego wypasionego auta. Wsiadłam, on też wsiadł i odpalił samochód. Włączyłam radio. Leciała moja piosenka. Rany, moja piosenka jest w radiu. Boshe, MOJA piosenka w radiu!
-Twoja piosenka w radiu. Gratuluje. –powiedział Justin, uśmiechając się.
-Ale to fajne uczucie. –cieszyłam się jak dziecko, które dostało lizaka. –Ej, a gdzie my w ogóle jedziemy ?
-W nasze miejsce. –powiedział. Domyśliłam się że chodzi o to drzewo nad rzeką. Ucieszyłam się bo lubię to miejsce. Słuchając radia, dojechaliśmy. Justin wziął ze sobą gitarę. Dość szybko znaleźliśmy się nad rzeką. Nic się nie zmieniło. Słońce miało niedługo zachodzić, więc widok był cudowny. Wspięłam się na drzewo, a Justin za mną. Usiadłam, i się totalnie wyłączyłam. Obudził mnie głos Justina. Spojrzałam na niego. Zaczął grać na gitarze, później dołączyłam swój śpiew. Piosenka była niesamowita, wolna, spokojna. Była o miłości. Była taka smutna, że zaczęłam płakać. Justin nadal śpiewał z przymkniętymi oczami. Gdy skończył, nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa.
-Niedawno ją napisałem. Co sądzisz ? –spytał.
-Jest… niesamowita. –nie mogłam powiedzieć nic więcej, mowę mi odjęło. Wytarłam delikatnie oczy, żeby się nie rozmazać. Chociaż pewnie i tak się rozmazałam. Właśnie zachodziło słońce, niebo było prawie czerwone, ostatnie promienie słońca przebijały się przez liście drzew. Było tak pięknie.
-Cieszę się że tak uważasz. Twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna.
-Czemu ?
-Bo… -zaciął się. –też piszesz piosenki, w dodatku dobre piosenki, a wiesz miło usłyszeć komplement od kogoś kto pisze świetne piosenki… -plątał się. Nie rozumiem gościa.
-Napisałeś ją dla Seleny ??
-Yy, no tak. –spuścił głowę. Szczęściara z tej Seleny, ma cudownego chłopaka, który pisze jej niesamowite piosenki. Znowu zaczęły mi spływać łzy, tym razem z tego że… zakochałam się w chłopaku, który bardzo kocha swoją dziewczynę. Szybko je otarłam żeby Justin ich nie zauważył.
-Selena będzie zachwycona. –zapewniłam go. Posiedzieliśmy jeszcze trochę w ciszy. Było mi tak cholernie smutno. Przyznaję się otwarcie że jestem zakochana. Kocham chłopaka którego znam bardzo krótko. Kocham chłopaka który ma dziewczynę. Jestem głupia. Postanowiłam przerwać tą cholerną ciszę. –Idziemy na lody ?
-Co ?
-Pytam, czy idziemy na lody.
-Jasne. –uśmiecha się. W samochodzie jest już lepiej, normalnie gadamy, żartujemy. Justin parkuję pod jakąś lodziarnią, wysiadamy i Justin idzie zamówić lody. Ja siadam przy stoliku. Po chwili Justin wraca.
-Lubisz waniliowe ? –pyta, trzymając dwa lody waniliowe.
-Uwielbiam. –uśmiecham się i zabieram mu jeden rożek.
-Uff, już myślałem że nie trafiłem. –uśmiecha się i siada obok mnie. Dużo się śmiejemy, gadamy. Widzę że paprazzi robią nam zdjęcia. Normalnie sensacja! Vanessa Brown je lody z Justinem Bieberem. Po prostu wydarzenie roku.
-Nie przejmuj się nimi. –mówi Justin.
-Staram się, ale to wkurzające.
-Wiem, ale przyzwyczaisz się. –uśmiecha się. Po zjedzeniu, Justin odwozi mnie pod dom. Na pożegnanie daję mi buziaka w policzek, mimo że mam straszną ochotę na jego usta. Van, opanuj się. Wdech i wydech… Okej, już mi lepiej.
-Na razie. –uśmiecham się.
-Cześć. –również się uśmiecha. Wchodzę do domu, Rachel ogląda telewizję.
-Gdzie byłaś ? –pyta mnie.
-Z Justinem. –odpowiadam. –A ty ?
-Z Kevinen. –mówi. Tak myślałam. Idę do swojego pokoju, włączam piosenkę Rihanny i siadam na łóżku. Wyciągam album ze zdjęciami i przejrzałam ostatnie zdjęcia. Ja i Megan na imprezie, ja i Nick na kręglach, ja i Alice na placu zabaw, ja i Megan na plaży, ja z mamą na plaży, ja i mój ojczym w stadninie koni, ja i mój były chłopak… Tak z nim mam masę zdjęć. Był wysokim, przystojnym brunetem z niebieskimi oczami. Był zabawny, inteligentny… I zdradzał mnie z największym plastikiem w szkole. A ja idiotka z nim przeżyłam swój pierwszy raz. Ja idiotka mu wierzyłam w każde, najbardziej idiotyczne kłamstwo. Byłam taka głupia. Teraz też jestem. Zakochałam się w zajętym chłopaku. Zadzwoniłam do Megan.
-Cześć Van.
-Hej.
-Co słychać ? Czemu masz taki głos ?
-Jestem głupia.
-Nie jesteś. Czasem ci odbija, ale to każdemu.
-Nie, mówię serio. Jestem głupia.
-Kuźwa, Van, co ty zrobiłaś ?
-Zakochałam się.
-W kim ?
-W chłopaku który ma dziewczynę!
-Uu, to przejebane.
-Meg, co ja mam zrobić ?
-Powiedz mu że go kochasz.
-Przecież ci mówię że on ma dziewczynę.
-I co ? Może czuje do ciebie to samo.
-Taa, jasne.
-Van, uwielbiam twoją ironię, ale nie w takiej sprawie.
-Megan! Chodzi o Biebera!
-O kurwa.
-No wiem! Co mam robić ?
-Van, słuchaj swojego serca…
-Ono mi mówi że go kocha, ale rozum mi mówi że nie mogę mu psuć związku!
-Van, serce zawsze ma racje.
-Ale on kocha Selenę. Napisał dla niej piękną piosenkę. I ona też go kocha… Czemu ja zawsze mam przejebane w miłości ?! –zaczęłam płakać.
-Vanessa… Przykro mi. W takiej sprawie nie mogę ci pomóc. Musisz sama zdecydować co zrobisz. I ja wierzę że postąpisz słusznie. –Megan mnie uspokajała przez pół godziny. Mam cudowną przyjaciółkę. Rozłączyłyśmy się. Była już 22. Poszłam do łazienki i długo siedziałam w wannie. W łóżku położyłam się z Ipodem. Nadal nie wiedziałam co mam zrobić…
___
BŁAGAM, komentujcie. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz